niedziela, 12 sierpnia 2012

Część dwudziesta szósta


Natychmiast bez zastanowienia pobiegłam w stronę sali, z której dochodziły głośne dźwięku przeróżnych maszyn. Przed wielką szybą, dzielącą nas od łóżka Zayna stała już pozostała czwórka chłopaków. Lekarze dawali z siebie wszystko, próbując przywrócić bicie serca Zayna. Nagle pisk maszyny zmienił się w ciągły, nieprzerwany dźwięk. Wyglądało to jak najprawdziwsza scena z filmu. Pielęgniarka zaczęła odłączać Zayna od tych wszystkich pikadełek natomiast lekarz odwrócił się w naszą stronę i pokiwał przecząco głową. Dla stojących obok chłopaków i dla mnie znaczyło to już tylko jedno... Mimo wcześniejszych zakazów pielęgniarek, cała zapłakana wleciałam do sali, gdzie działa się ta cała masakra.
-Zayn! Wracaj! –zaczęłam krzyczeć i trząść zimnym już ciałem – Przecież nie możesz nas tak do jasnej cholery zostawić! Wszyscy cię tu potrzebują! –mój krzyk, tak samo jak i płacz zaczął się nasilać. Mimo, że to z Niallem (oczywiście nie wliczając Louisa) byłam z chłopaków z zespołu najbliżej, to każdy z nich był dla mnie jak brat. Nie mogłam się pogodzić z tym, że to już koniec niby kłótni Zayna i Harrego i ich bitew o bokserki. Nie chciałam nawet myśleć, co teraz stanie się z chłopcami, przecież nie przeżyją takiej straty. Jeśli ja nie mogę pogodzić się ze śmiercią Zayna, to co dopiero oni…
Nagle palce Zayna zaczęły się ruszać i wcale nie było to moje przywidzenie.
-Co się dzieje? –spytałam zaniepokojona stojącego obok lekarza.
-Proszę natychmiast opuścić salę –powiedział stanowczym tonem, po czym odsunął mnie od Zayna. Posłusznie, nie chcąc narobić problemów, wyszłam z sali. Pielęgniarki znów zaczęły podłączać Zayna do tych cholernych maszyn. Po kilkunastu minutach z sali wyszedł lekarz. Przeszły mnie nieprzyjemne ciarki na plecach. Każdy z nas, stojący tam czekał na jedną z dwóch możliwych informacji, w końcu lekarz otworzył usta i powiedział – jeśli mogę to tak nazwać, to cud. Najprawdziwszy cud. Nie wiem jak to się stało, państwa przyjaciel ustabilizował się. Jeśli jego stan utrzyma się, państwa przyjaciel zacznie wracać do zdrowia. Musimy jednak poczekać na dokładne wyniki badań.
-Czy to znaczy... że on... –zaczął się jąkać Liam – on żyje?
-Tak, jego serce znowu zaczęło bić, przepraszam ale muszę teraz wracać do reszty pacjentów. Jeśli chcieliby państwo porozmawiać, zapraszam do pokoju 28 za godzinę. –odpowiedział lekarz i oddalił się. Nie wiedząc czemu, schowałam twarz w dłonie i zsunęłam się po ścianie na podłogę. Zaczęłam płakać, ale tym razem chyba ze szczęścia.
-Hej, co jest? Czemu płaczesz? – siadł koło mnie Louis.
-Już myślałam, że on...
-To źle myślałaś –objął mnie –nie chcę nic mówić, ale to chyba dzięki tobie –uśmiechnął się.
-Nie, Zayn pewnie zdał sobie sprawę z tego, że ma dużo przyjaciół tutaj, więc nie warto wybierać się jeszcze na tamten świat .– przytuliłam się do niego. Niestety nie trwało to długo, gdyż koło nas pojawił się inny lekarz, ten, który opiekuje się Stellą i Danielle.
-Wy jesteście znajomymi Stelli Smith? –zapytał.
-Tak –odpowiedzieliśmy niemalże chórem.
-Panna Stella obudziła się kilka minut temu.
-Nareszcie! –wydarł się Horan i czym prędzej pobiegł w stronę łóżka swojej dziewczyny. Nie chcąc być gorsi, razem z resztą zrobiliśmy to samo. Niall siedział już obok Stelli cały czas pytając, czy niczego nie potrzebuje.
-No w końcu! –krzyknęłam na wejściu i rzuciłam się na Stellę –jak się czujesz?
-Nigdy więcej nie lecę samolotem – wydusiła z siebie, ciągle słaba.
-Proszę nie męczyć pacjentki. Musi dużo odpoczywać –zatrzymał się tylko na chwilę w progu lekarz, po czym znów wrócił na szpitalny korytarz.
-Sorki kochanie, musisz jakoś wrócić do Anglii –uśmiechnęłam się cwaniacko.
-Kajakiem przez morze, na pewno nie samolotem! –oburzyła się.
-Świetny pomysł, ja płynę z tobą – odezwał się Niall –a teraz odpoczywaj – pocałował ją w czoło i oddalił się, ciągnąc za sobą całą resztę ze mną na czele.
-Pójdę zobaczyć, co z Zaynem. – powiedział Harold.
-Nie, my pójdziemy –zwróciłam się do Louisa – wy powinniście się przespać. Znając życie nie spaliście całą noc.
-Mała dla nas to nic –zaczął znów Lokaty –we wanna stay up all night, zapomniałaś?
-Stary mógłbyś chociaż w takim momencie nie żartować? – wyrwał Liam. Widać było, że mimo tego, iż lekarze mówią, że wszystko będzie dobrze, Liam się przejmuje. Nasz Tatusiek zawsze taki opiekuńczy, no ale w końcu wszyscy go za to kochamy...
-Przepraszam – zasmucił się Harold –głupi jestem...
-Dobrze, że to jest jasne –uśmiechnęłam się zwycięsko – a teraz do hotelu i się wyśpij. Wy z resztą –zwróciłam się do Liama i Nialla – powinniście zrobić to samo.
-Ale Ste... –zaczął Niall
-Stella i Danielle są w dobrych rękach –przerwał Louis –idźcie się przespać, my tutaj zostaniemy. Jakby co przecież zadzwonimy –widocznie udało mu się ich przekonać, bo chłopcy po pożegnaniu z dziewczynami, wyszli ze szpitala i udali się w stronę hotelu.
Siedzieliśmy z Lou na szpitalnym korytarzu, z racji tego że nasi ‘podopieczni’ spali. Nagle podszedł do nas prowadzący Zayna lekarz i zapytał:
-Państwo są przyjaciółmi Zayna Malika, tak?
-Tak – odpowiedzieliśmy.
-Coś się stało? –zapytałam już sama.
-Pan Malik się obudził –odetchnęłam z ulgą –możecie go zobaczyć, ale tylko na chwilę. Wciąż jest słaby.
-Oczywiście –odpowiedział Lou i czym prędzej pobiegliśmy w stronę sali, w której leżał Zayn. Weszłam z początku niepewnie, widząc dość mocno poobijanego Zayna. Przecież jeszcze kilka chwil temu dotykałam jego martwych rąk. Było to więc dla mnie dziwne uczucie, wiedząc, że zaraz zacznę z nim rozmawiać. Z każdą następną sekundą moje kroki stawały się jednak coraz bardziej pewne.
-Stary narobiłeś nam niezłego stracha –zaczęłam.
-Przepraszam, to nie było zaplanowane... –ledwo co wydusił z siebie te kilka słów.
-Jak się czujesz? –zapytał Lou.
-Sam nie wiem, tak dziwnie... –odpowiedział.
-Powinieneś odpocząć, prześpij się może, co? –zaproponował Louis.
-Stary nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak długo spałem? Wystarczy mi snu chyba do końca życia... –Zayn odpowiedział.
-Jasne.. –odpowiedział Tommo.
-W każdym bądź razie powinieneś odpocząć, nie będziemy przeszkadzać –powiedziałam i pociągnęłam za sobą Louisa. Razem wyszliśmy z sali i udaliśmy się na dół po kawę do bufetu.
-Nie jesteś głodna? –zapytał, gdy usiedliśmy przy jednym ze stolików.
-Nie – pokiwałam przecząco głową – myślisz że powinniśmy zadzwonić do Nialla, Harrego i Liama, że Zayn się obudził?
-Sam nie wiem. A co jeśli śpią? Przecież nie dzieje się nic złego..
-Masz rację, pewnie i tak niedługo przyjdą –uśmiechnęłam się.
-Właśnie, a gdy już tu będą to my zrobimy sobie małą przerwę i gdzieś wyskoczymy. Co ty na to?
-Hmm.. niezły pomysł –uśmiechnęłam się, biorąc łyk kawy. 

* * 
Mam nadzieję, że cieszycie się z tego, że z Zaynem wszystko w porządku :) 
Zostawcie po sobie jakiś ślad na dole :) 
To tyle ode mnie xx

5 komentarzy:

  1. ahahahah ;3 kocham ci normalnie i kocham to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się ?! Nie mogę opisać mojego szczęścia !!
    Jest to super blog !! :D
    Mam nadzieję , że szybko go nie skończysz :)
    Czekam z niecierpliwością na next`a ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny rozdział ! :D z Zaynem wszystko dobrze yeee ! serce na ramieniu miałam jak czytałam chwile kiedy go odłączali od aparatury aaajć xD Czekam na kolejny rozdział :D no i zapraszam do mnie http://paczanga.blogspot.com/
    @Dosiek_

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie szczęście,że Zeyn przeżył kiedy go odłączyli od tego aparatu to sie normalnie popłakałam uwielbiam ten blog ciebie oraz One Direction

    OdpowiedzUsuń
  5. O boże myślałam już, że "zabijesz" Zayna... Popłakałam sie.

    OdpowiedzUsuń