środa, 4 kwietnia 2012

Część Druga.


-Nie mów, że ci jak ich nazwałeś idioci zachowują się tak cicho – zapytałam przerywając ciszę.
-Tylko kiedy śpią, dlatego.. idziemy ich obudzić – Lou cwaniacko poruszył brwiami i się uśmiechnął. W tym samym momencie chwycił mnie za rękę i zaciągnął na górę. Na pierwszy ogień niejaki Niall. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do pokoju uroczego blondasa. Lou podsunął mu kawałek kiełbasy leżącej na stoliku nocnym pod nos. Zrobiłam minę typu WTF?!, Louis chyba to zauważył bo powiedział:
-Poczekaj, 3, 2, 1.
-Żarcie! –wydarł się blondas, po czym zdziwiony moim widokiem okrył się kołdrą – Louisie Tomlinson, wytłumacz mi co do flaka w moim pokoju robi ta niewiasta – zaczęłam się śmiać.
-Przyszła cię obudzić, nie widać?
-Jasne.. a tu mi Nandos budują – Niall wskazał na swoje oko – mniejsza, proszę wyprowadź ją z mojego pokoju, spotkamy się na dole. - Wyszliśmy i udaliśmy się do następnego pokoju. W łóżku leżał ciemnowłosy ktoś. Nie widziałam twarzy, gdyż był przykryty kołdrą pod samo czoło.
-Zayn! Zbiłem twoje lustro! – ryknął Louis.
-Co? Moje kochanie? Gdzie jesteś Tomlinson?! Zabiję cię. – wydarł się jak mniemam Zayn, po czym zerwał się z łóżka i popędził do łazienki nawet nas nie zauważając.
-Żartowałem. – rzucił Lou i wyszliśmy z pokoju jak gdyby nigdy nic – no to został już tylko Harry. Na niego jeszcze nie znalazłem sposobu. Co proponujesz?
-Wylej na niego kubek wody, to zawsze działa. – uśmiechnęłam się.
-Dobra, chodź – otworzyliśmy drzwi znajdujące się na końcu korytarza. W łóżku leżał Harry, z tego, co widziałam zdążyłam się dowiedzieć tylko tyle, że ma urocze loczki na głowie – Harry wstajemy.
-Nie! – wydarł się Lokaty.
-Harry masz w tej chwili wstać. Mamy gościa – powiedział Lou.
-Kto śmie przerywać mi sen? – zapytał oburzony.
-Ta oto urocza blondynka – Louis spojrzał na mnie i się uśmiechnął, Harry natomiast zerwał się z łóżka i nim się obejrzałam stał już przede mną.
-Harry, Hazza, Harold, Loczek, mów mi jak chcesz – podał mi rękę.
-Rose, niestety nie wymyślono innego zdrobnienia – uśmiechnęłam się, ściskając jego rękę.
-Harry ogarnij się i zejdź na dół za chwilę. Będziemy czekać. – powiedział Lou i wyszliśmy z pokoju Harrego.
-Możesz się przyzwyczaić. Hazza będzie z tobą flirtował. Przynajmniej na początku.
-Hmm.. mam nadzieję, że to nie potrwa długo. – uśmiechnęłam się i udaliśmy się na dół. Czekał tam już Niall, który wkładał w siebie niezliczone ilości bitej śmietany.
-Stary ogarnij się, nikt ci tego nie ukradnie – rzucił Lou i poklepał go po ramieniu – Rose – zwrócił się do mnie – na co masz ochotę?
-W sumie to na nic szczególnego, jeśli mogę prosić to szklankę wody – usiadłam obok Nialla.
Po kilku minutach zjawili się Zayn i Harry.
-Jak mogłeś? Chciałeś żebym dostał zawału? –Zayn podszedł oburzony do Lou i zaczął się wydzierać.
-Stary, obaj doskonale wiemy, że jeśli próbowałbym obudzić cię w inny sposób to by to nigdy nie poskutkowało..
-Masz rację, no ale lustra, moje lustra, przecież to jest świętość. Nie rób tego nigdy więcej.
-Okej, postaram się – Lou się uśmiechnął i słodko spojrzał na Zayna, który właśnie zwrócił na mnie uwagę.
-A ty jesteś? – zapytał.
 -Rose – uśmiechnęłam się, podając mu rękę.
-Dziewczyna Tomlinsona? No, no ładnie.
-Nie – odparłam razem z Lou – po prostu poznaliśmy się dziś w szkole i skończyliśmy zajęcia szybciej – dalej ciągnęłam już sama.
-A Harry już z tobą flirtował? – zapytał z pełną buzią Niall.
-Nie żartuj sobie Niall. Jestem porządny. – odparł Harry, po czym razem z Louisem zaczęliśmy się chichrać –coś nie tak? –zapytał zdezorientowany Harold.
-Nie, oczywiście, że nie. – odparł Lou.
-Wiecie, miło było was poznać, ale ja już pójdę. – uśmiechnęłam się i udałam do wyjścia.
-Odprowadzę cię – usłyszałam idącego za mną Louisa. Razem wyszliśmy z ich domu i udaliśmy się w stronę mojego.
-Faktycznie mam tak daleko, że ktoś mnie porwie, zgwałci i wywiezie do Chin nie? –powiedziałam sarkastycznie.
-Wiesz, jednak wolę tego uniknąć – uśmiechnął się – a tak w ogóle mam pytanie. W środę razem z chłopakami mamy próbę do piątkowego występu, chcesz wpaść?
-Nie, to pewnie byłby problem. Nie chcę przeszkadzać.
-No co ty. To nie problem, możesz przyjść. Nie wymigasz się – czułam, jakby bardzo mu zależało.
-W takim razie okej – doszliśmy pod mój dom – to ja pójdę już, widzimy się jutro w szkole?
-Tak, jasne – Lou uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, potem oddaliłam się, czując rumieńce na twarzy.
Gdy tylko weszłam do domu, zobaczyłam Stellę, gapiącą się, jak gdyby zobaczyła ducha.
-Wszystko okej? – zapytałam.
-Ty, ty właśnie dostałaś buziaka od Louisa Tomlinsona? – zapytała nadal gapiąc się na mnie.
-Nie mów, że jesteś napaloną fanką One Direction.
-Byłaś kiedykolwiek w moim pokoju? Ściany są całe w ich plakatach. Człowieku chodzimy z nimi do szkoły, ale nigdy nie ma z nimi jak pogadać. Skąd ty znasz Louisa? – pytała.
-Po pierwsze byłam w twoim pokoju, ale jest tak zagracony, że ścian nie było widać, a po drugie jeśli dziś wybrałabyś się do szkoły to może byś go poznała. Teraz przepraszam, muszę się uszykować do występu.
-Ty to masz farta. Pani od angielskiego cię lubi, dostałaś pracę w Patio a na dodatek poznałaś Tommo. Oh, co za życie.
-To nie jest praca. Chodzę tam na pół godziny, dwa razy w tygodniu żeby pośpiewać. Tyle.
-Ale dostajesz z tego kasę, co nie?
-Ta. Fakt. Dobra, idę na górę. – udałam się do swojego pokoju by wybrać ubranie na dzisiejszy występ. O ile mogę to tak nazwać. Jak mogliście się już wcześniej domyślić moje ‘występy’ to coś w rodzaju grania do kotleta. Bądź co bądź jestem dziewczyną, więc spędziłam nad szafą trochę czasu. Wybrałam białą sukienkę i karmelową skórzaną kurtkę. Wtedy oświeciło mnie, że nie mam jak dostać się do centrum, gdyż mój samochód stoi na szkolnym parkingu. Musiałam zadzwonić do Lou, bo nie było innego wyjścia, Stella nie ma samochodu, a na metro już nie zdążę.
- Słucham ?
-Hej, mam wielką prośbę.
-Hej, mów.
-Słuchaj, bo mój samochód został pod szkołą, a ja pilnie muszę się dostać do centrum.
-Wybieramy się z chłopakami do Patio na obiad, jeśli to gdzieś blisko, to możemy cię podwieźć.
-Haha. No bo właśnie chodzi o to, że ja też do Patio.
-Też na obiad? –zapytał zdezorientowany.
-Yyy, nie. Dorabiam tam małymi występami..
-Świetnie. W takim razie o której chcesz jechać?
-Najlepiej za pół godziny, o 15 mam występ. Chyba, że to problem, w takim razie dam sobie radę sama..
-Nie, jasne, że nie. Bądź u nas za pół godziny.
-Dzięki, ratujesz mi tyłek.
-Nie ma sprawy. Muszę kończyć widzimy się niedługo, pa.
-Hej. 

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 
No i jest druga część. Przepraszam, że dzisiaj nie wczoraj ale miałam test 6 klas i wiecie..
Jutro dodam trzecią część. 
Paa ;* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz