sobota, 7 kwietnia 2012

Część czwarta.


*Środa*
Zajęcia o dziwo mijałby bardzo szybko, nim się obejrzałam, byłam już w domu. W salonie, na sofie leżała Stella w kapciach samych albo bez. Oglądała jakieś durne komedie.
-Ruszyłaś dzisiaj dupę z tej kanapy w ogóle? – zapytałam.
-Byłam w kuchni napić się soku. Liczy się?
-Zrób kiedyś coś pożytecznego. Już nie mogę na ciebie patrzeć.
-Nie denerwuj się. Tak jest dobrze.
-Dla kogo? Słuchaj, ja rozumiem, że jesteś leniem i lubisz imprezować, ale zaczyna mnie to wkurzać.
-To się wyprowadź, nikt nie każe ci tu mieszkać.
-Żartujesz? Ja mam się wyprowadzić? To ciebie całymi dniami, a właściwie nocami nie ma w domu. Jeśli chodzi o sprzątanie też nic nie robisz. Nawet nie chce mi się z tobą o tym gadać. Idę do siebie. -Udałam się na górę i zaczęłam zastanawiać się nad tym, co się właśnie stało. Może to dobry pomysł, może powinnam się zastanowić nad przeprowadzką? Mniejsza, jak na razie nie mam czasu o tym myśleć. Muszę uszykować się na próbę chłopaków. Nie zamierzałam stroić się niewiadomo jak bardzo. Postawiłam na miętowe rurki i różowy sweter. Związałam włosy w niedbały kucyk i zeszłam na dół. Podczas, gdy zakładałam buty podeszła do mnie Stella.
-A ty dokąd?
-Ty mi się nie spowiadasz, gdzie wychodzisz.
-Jakoś zawsze wiesz, że jestem na imprezie. Nie muszę ci tego mówić.
-Masz rację, jesteś tak przewidywalna – powiedziałam z sarkazmem.
-Powiesz mi gdzie idziesz, czy nie?
-Serio cię to tak interesuje, czy chcesz tylko wiedzieć czy idę z chłopakami?
-A idziesz?
-Tak, idę. Żegnam. –wyszłam z domu, udając się w stronę mieszkania chłopaków.
Drzwi otworzył mi Liam.
-Hej, mogę wejść?  -zapytałam.
-Jasne – razem udaliśmy się do salonu – myślałem, że przyjdziesz za 15 minut..
-Tak, taki był plan, ale Stella mnie wkurzyła, nie chciałam dłużej na nią patrzeć. Jak przeszkadzam, to wpadnę za 15 minut.
-Nie, nie przeszkadzasz. Po prostu nie wszyscy są już gotowi – Liam wskazał palcem na Harrego, schodzącego po schodach w samych bokserkach – Harry bądź tak dobry i oszczędź jej tych widoków. Błagam.
-Drogi Liamie, może Rose lubi takie widoki? –zapytał wyraźnie dumny z siebie Harold.
-Nie, raczej podziękuję –odparłam i udałam się na kanapę – jak to jest, że oni wszyscy nie potrafią się ogarnąć. Mam wrażenie, że tylko ty jesteś normalny z całej piątki. Nie żeby mi przeszkadzało to, że oni zachowują się jak idioci. To jest urocze.
-Nie bez powodu mówią na mnie Daddy Direction. Ale jak spędzisz z nami więcej czasu przyzwyczaisz się i zrozumiesz politykę bycia w zespole.
-Liam ogarnij Zayna i Nialla, proszę. Kłócą się o bokserki Harrego –usłyszeliśmy schodzącego po schodach Louisa.
-Idę – rzucił Liam, udając się na górę – poczekaj chwilę.
-Jasne.
-Miałaś być później. Co jest? –zapytał Lou, siadając obok mnie.
-Pokłóciłam się z Stellą, jeśli można tak to nazwać. W sumie cały czas się sprzeczamy. Chyba się wyprowadzę. Problem w tym, że nie mam gdzie.
-Wprowadź się tu.
-Żartujesz?
-Nie, mówię serio.
-Wiesz, chyba nie jestem gotowa zamieszkać z pięcioma idiotami i kłócić się z nimi codziennie o bokserki. Przepraszam. – uśmiechnęłam się, prosząc o wyrozumiałość.
-Fakt. To niełatwe. – zaczęliśmy się śmiać.
-A wy gołąbeczki co? –zapytał ubrany już Harry
-Tylko nie gołąbeczki, okej?
-Jasne, nie unoś się Tommo. – powiedział Harry unosząc brwi.
-Widzę, że się ubrałeś. To dobrze, nigdy więcej nie chodź po domu w samych bokserkach. Przynajmniej nie, gdy ja tu jestem ok?
-Jasne –powiedział zrezygnowany Harry.
-Harry, to jednak twoje –powiedział Niall zakładając Harremu bokserki na głowę.
-Stary zwariowałeś?! –wydarł się Harry – Układałem te zacne loki dwie godziny! –ciągnął cały czas się drąc.
-Uspokój się Harry. Zobacz, nic im nie jest – powiedział Zayn pokazując Loczkowi jego odbicie w lustrze.
-Ludzie skończcie to w końcu. Jedziemy, czy nie? – w końcu przemówił Liam.
-Tak - powiedzieliśmy wszyscy, oprócz Nialla.
-Jasne, tylko wezmę kabanosa z lodówki. – powiedział blondyn. Potem udaliśmy się do samochodu.
Próba przebiegała bardzo spokojnie jak na nich. Pierwszy raz widziałam chłopaków tak skupionych i pogrążonych w muzyce. Widać, że kochają, to co robią.
-Hej, Rose ty piszesz piosenki nie? Zaśpiewaj coś. –zaproponował Niall.
-Nie. Raczej nie. –próbowałam się wymigać.
-No dalej – odezwali się chórem – nie daj się prosić –dodał Lou.
-No dobra – wzięłam gitarę od Nialla i zaczęłam grać – Mine już słyszeliście. Pewnie chcecie coś innego? – zapytałam.
-A masz coś innego? –zapytał zdziwiony Harold.
-A mam – odpowiedziałam – to jest Breathe – zaśpiewałam im coś takiego:  BREATHE.
-Dziewczyno ty sama to piszesz? –zapytał z niedowierzaniem Liam.
-Tak –odpowiedziałam bez zastanowienia.
-Jesteś niesamowita. – słyszałam od Zayna.
-Nie, po prostu robię to, co kocham tak jak i wy – ciepło się uśmiechnęłam.
-Oj widać – stwierdził Harry.
Usłyszałam coś w stylu ‘jesteś świetna’ od Lou, ale cały czas miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Po kilku minutach wyszedł na zewnątrz, podobno przewietrzyć się, w co nie uwierzyłam, więc poszłam za nim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz