-Możesz mi
powiedzieć o co chodzi? –zapytałam trochę wkurzona – Sam mnie tu zaprosiłeś i
widzę, że masz jakiś problem. Zrobiłam coś nie tak?
-Nie to nie
twoja wina –odpowiedział.
-To może
powiesz mi czyja, jeśli nie moja. Cały dzień chodzisz struty jakby coś się
stało. Masz wokół siebie przyjaciół i nawet im nie potrafisz powiedzieć co się
stało?
-Skąd możesz
wiedzieć, że coś się stało? –pytał.
-Dobra, nie
chcesz nie mów. Twoja sprawa. Chciałam tylko pomóc. – podsumowałam i wróciłam
do chłopaków.
-Coś nie
tak? Masz dziwną minę. – zauważył Liam.
-Nie
wszystko okej – sztucznie się uśmiechnęłam i usiadłam obok.
-Gdzie jest
Lou, mieliśmy przećwiczyć jeszcze One Thing – zaczął się niecierpliwić Harry –
Rose, gdzie on jest?
-Siedzi na
zewnątrz, idź do niego – odpowiedziałam, Harry natomiast posłuchał mojej rady i
poszedł do Lou. Po kilku minutach wrócili razem. Nie zauważyłam jakiejkolwiek
poprawy humoru Louisa. Harry natomiast z wielkim zaciszem na ryju, dumnie
wszedł do sali prób.
-A ty z
czego się tak cieszysz? – zapytał Niall, przeżuwający kabanosa.
-Nieważne,
możemy grać?
-Jasne –
odpowiedział Liam, po czym wszyscy udali się na scenę. Zaczęli śpiewać swoją
piosenkę, co nie bardzo mnie w tej chwili obchodziło. Martwiłam się raczej co
dzieje się z Lou. Chłopcy skończyli próbę po godzinie 18. Zaproponowali mi
wypad do słynnego Milkshake City, w którym jeszcze nie miałam okazji być.
Udaliśmy się tam całą szóstką. Ku naszemu zdziwieniu w lokalu było pusto. Razem
z chłopakami zajęliśmy stolik, Harry natomiast zamówił każdemu po shake’u.
-Proszę
–powiedział stawiając tacę na stoliku – najlepszy shake na świecie.
-To dlatego,
że na kubku napisane jest ‘1D SHAKE’ ? –zapytałam zauważając to.
-A ty myślałaś,
że dlaczego? –tak zdecydowanie najlepszą cechą Harrego jest jego skromność..
-Harry,
skończ. Pozwól, że Rose sama powie, czy jej smakuje – pouczył go Liam biorąc
jednego shake’a. Potem każdy po kolei zrobił to samo.
-I co miałem
racje? –zapytał Harry.
-Tak
zdecydowanie – uśmiechnęłam się, błagając Boga o to, by szanowny Harold w końcu
się zamknął.
W domu
byliśmy krótko po 19 z tego względu, iż gdyż jutro szkoła. Weszłam do środka
nawet nie zwracając uwagi na to czy Stella jest, czy też jej nie ma. Ledwo
zdążyłam wejść do pokoju, gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Oczywiście zeszłam na dół, bo gdybym tego nie zrobiła nasz gość stałby pod
drzwiami do jutra.
-Cześć,
przyszedłem przeprosić. – powiedział stojący przed drzwiami Lou.
-Cześć. Nie
musisz.
-Muszę,
przez ostatnie dwa dni zachowuję się jak idiota, przepraszam.
-Spoko,
wybaczam. Coś jeszcze?
-Nadal
jesteś zła co? –zapytał, pewnie i tak znając odpowiedź.
-Nie –
skłamałam – po prostu dziwię się, że nawet chłopakom nie powiesz o co ci
chodzi. Podobno jesteście przyjaciółmi.
-Nie chcę im
mówić, bo wiem, jak zareagują. Tyle.
-Nie musisz
się spowiadać, rozumiem. Coś jeszcze, jestem trochę zajęta..
-Nie, pójdę
już. Nie chcę przeszkadzać. Widzimy się jutro?
-Wiesz, z
tego co pamiętam, nie ma jutro angielskiego.
-Chodziło mi
raczej o spotkanie po szkole – uśmiechnął się – stawiam kawę, w końcu.
-W takim
razie okej.
-O której
kończysz?
-O 15.
-Świetnie,
przyjadę po ciebie –znów się uśmiechnął – pa.
-Na razie –
odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam drzwi. Wzięłam z kuchni szklankę wody i
udałam się na górę. W sumie to byłam trochę zmęczona. Położyłam się wcześnie,
jak na mnie.
Byłam już
uszykowana do wyjścia, nie bardzo głodna, więc z jabłkiem w ryju, opuściłam
dom.
-Ładnie ci z
jedzeniem w buzi – usłyszałam Lou, stojącego przed moimi drzwiami.
-Co tu
robisz? –zapytałam lekko zdziwiona.
-Zabieram
cię do szkoły.
-Dlaczego?
–zapytałam już bardziej zdziwiona.
-Bo muszę
dbać o twoje wykształcenie.
-Wybacz, że
się powtórzę, dlaczego?
-Żartuję, po
prostu chcę cię odwieźć do szkoły, coś nie tak?
-Zważając na
to, że mam samochód a ty o tym wiesz, to troszkę to dziwne.
-A po co
marnować paliwo jadąc dwoma samochodami, jeśli możemy jechać jednym – zapytał
dziwnie się uśmiechając.
-Nie mów, że
z ciebie taki przyjaciel natury – uniosłam brwi do góry (dop. aut. Sorry za
rym, tak wyszło xd)
-Nie marudź
już. Wsiadaj – otworzył drzwi od samochodu i mnie do niego wpakował.
-Wiesz, ja
na serio mogłam dostać się do szkoły sama.
-Wiesz, ale
ja na serio chciałem cię do niej zawieźć.
-Czemu ci
tak na tym zależy? –zapytałam ciągle się dziwiąc.
-Nie wiem,
tak jakoś. –wzruszył ramionami. Nim się obejrzeliśmy, byliśmy już na szkolnym
parkingu. Wysiadłam z samochodu, udając się razem z Louisem do budynku.
-Idę w prawo
– powiedziałam – z tego, co się orientuję, ty w lewo?
-Skąd to
wiesz? Śledzisz mnie? Fanka co? –zapytał unosząc cwaniacko brwi.
-Jasne..
Mogę autograf, albo nie, najlepiej zdjęcie. A teraz serio, muszę już iść.
Widzimy się potem pa – uśmiechnęłam się.
-Pa –
pocałował mnie w policzek i udał się do swojej klasy. Poczułam, że się
rumienię, sama nie wiem dlaczego.
Wchodząc do
klasy, słyszałam za sobą głosy napalonych fanek One Direction: ‘myśli, że
przyjechała do szkoły z Louisem to jest fajna, żal mi jej. Chłopak ją w sobie
rozkocha i zostawi jak Megan’. Starałam się tym nie przejmować, jednak cały
czas nie dawało mi to spokoju. Na lekcjach byłam praktycznie nieobecna.
O 15, tak
jak obiecał, pod szkołą czekał Louis.
-To co,
Starbucks? –zapytał zadowolony.
-Jasne
–odparłam znowu sztucznie się uśmiechając. Udaliśmy się do Starbucks’a
znajdującego się kilka minut drogi ze szkoły. Zamówiliśmy dwie kawy na wynos i
poszliśmy do parku na spacer.
-Hej,
słyszysz mnie? –zaczął pytać Lou, machając mi ręką przed nosem.
-Przepraszam,
zamyśliłam się.
-Widzę, co
jest? –zapytał podenerwowany.
-Nieważne,
nic – powiedziałam spuszczając głowę w dół. Lou widząc to, stanął naprzeciw
mnie i uniósł mój podbródek do góry.
-Mów, o co
chodzi –uśmiechnął się – spróbujemy rozwiązać problem.
-Raczej o
kogo. O twoje fanki.
-Dobra, to
już nie jest śmieszne. Serio jesteś zazdrosna?
-Nie. Nie
chodzi o to. Po prostu na każdym kroku słyszę, jaka to jestem zła, bo
przyjeżdżam z tobą do szkoły. Jutro pewnie usłyszę, że jestem idiotką, bo
poszłam z tobą na kawę. Mam tego serdecznie dosyć.
-Nie
przejmuj się tym..
-Tak? Tym,
że jak to powiedziały rozkochasz mnie w sobie i zostawisz jak Megan, też nie
mam się przejmować? –łza spłynęła po moim policzku – wiesz, to chyba nie ma
sensu, pójdę już – zaczęłam się oddalać.
-Poczekaj!
–krzyknął Louis – Po pierwsze to nie ja rzuciłem Megan, tylko ona mnie. Po
drugie wcale nie mam zamiaru cię w sobie rozkochać, a po trzecie nie słuchaj
tego, co mówią ludzie, bo zwariujesz – słodko się uśmiechnął i mocno mnie
przytulił –wiem, że to trudne, ale musisz dać radę.
-Dziękuję –
uśmiechnęłam się i zaczęłam ścierać łzy z moich policzków.
-Uroczo
wyglądasz z tuszem na policzkach – usłyszałam komplement którego w sumie nie
chciałabym słyszeć.
-Szlag. Nie
tak miało być.
-Żartuję,
nie rozmazałaś się – uśmiechnął się cwaniacko.
-Nie strasz
mnie tak, proszę.
-Załatwione.
Jak tylko
przekroczyłam próg, usłyszałam Stellę:
-Jak randka
z Tomlinsonem?
-Skąd wiesz,
że byłam z nim?
-Paparazzi
są wszędzie kochanie, następnym razem uważajcie –uśmiechnęła się wrednie.
-Dziękuję za
rady – odwzajemniłam ‘uśmiech’ i udałam się na górę. Faktycznie, w Internecie
było już pełno zdjęć z naszego spaceru. Nie zdziwiły mnie nagłówki typu: ‘NOWA
DZIEWCZYNA LOUISA? TOMMO PRZYŁAPANY Z UROCZĄ BLONYNKĄ!’. Nie miałam
najmniejszego zamiaru czytać tego dalej, więc wyłączyłam laptopa. Wyszłam na
balkon w celu małego relaksu. Usiadłam na krześle i zamknęłam oczy, by
pomyśleć. Przerwał mi znajomy głos:
-Ej ty,
Julio, gdzie masz Romeo?
-Niall,
skończ mi przeszkadzać, ja myślę –powiedziałam do chłopaka, stojącego na
balkonie naprzeciw.
-HAHAHAHHA!
Nie żartuj, hahahaha, ty hahaha, ty myślisz –zaczął tarzać się po ziemi – bo
umrę, hahaha, nie żartuj, proszę haha.
-Niall,
uspokój się –powiedziałam, tak, jak gdyby tarzający się po ziemi chłopak z
kabanosem w ryju to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
-Dobra,
wstaję – powiedział – a co do pytania, gdzie Romeo?
-Nie
powiedziane, że już go spotkałam.
-Nie żartuj,
znam takiego jednego. Siedzi na dole – poruszył brwiami.
-Zależy,
kogo masz na myśli. Nie powiedziane, że ja tak o nim myślę.
-W zasadzie
to u nas w domu jest takich dwóch. Harry ciągle to się wychwala, że ci się
podoba, bo z nim gadasz, za to Lou siedzi cicho, skrywając w sobie miłość do
ciebie.
-Niall nie
żartuj.
-Nie
żartuję. Zapytaj ich, mogę zawołać i tak miałem zamiar zejść na dół po
kabanosa. Przyprowadzę ich.
-Nie! Stój.
Nigdzie nie idziesz.
-Dobra,
uspokój się. Tyle że wiesz, ja muszę zaspokoić swoje potrzeby, na serio jestem
głodny.
-Dam ci
Snickersa ale nie idź na dół.
-Okej, stoi.
Dawaj – wyciągnęłam z torebki batona i rzuciłam blondynowi. Zaczął się cieszyć
jak dziecko i pożerać prezent.
-Niall, a
tak serio, co chłopcy mówią o mnie?
-No więc,
Harry chce cię poderwać, co raczej mu się nie uda.. Liam stwierdził, że masz na
nas dobry wpływ, bo jesteś normalna, Zayn powiedział, że masz fajne trampki, a
Lou jak już mówiłem skrywa swoją miłość.
-Jaką miłość
debilu? Znamy się od poniedziałku.
-Ty jego
tak, ale.. on wiesz no ten, ale nie powiesz mu?
-Nie, jasne,
że nie. Ta rozmowa zostaje między nami.
-No wiesz..
on cię lubi już od jakiegoś czasu.
-Żartujesz?
-Nie,
przysięgam na wszystkie moje kabanosy, całą bitą śmietanę znajdującą się na
świecie. Jeśli cię to uspokoi, przysięgam na Nandos.
-O tak,
bardzo mnie to uspokoiło – powiedziałam z sarkazmem w głosie.
-To świetnie
– stwierdzam, że Niall nie wie, co to sarkazm.. – a teraz muszę przerwać naszą
zacną pogawędkę, ponieważ idę coś przekąsić. Mam ochotę na kurczaka. Widzimy
się jutro. Narka.
-Narka
Niall, narka. –powiedziałam schodząc z balkonu, gdyż zaczęło robić się zimno.
Myślałam nad tym, co powiedział Niall. Czy to
serio możliwe, że Louis lubi mnie już od dłuższego czasu? Nieważne, przecież to
tylko kumpel, tak? Cały wieczór o tym myślałam, miałam mętlik w głowie. Co
jest? Kurde no, coś jest nie tak. Postanowiłam się z tym przespać, zobaczymy co
będę myślała o tym jutro...
* * *
Hej ;) Przepraszam, że nic nie dodawałam ale wena uciekła. ; )
Kolejne części będą dodawane co kilka dni, a nie tak jak wcześniej napisałam ; )
Myślę, że we wtorek będzie kolejny ale mam układ co najmniej 5 komentarzy ; )
Ja chcę tylko zobaczyć czy ktoś to czyta ; )
Miłego czytania. ; )
Miłego czytania. ; )
Paa; *