Wyszłam na
balkon i ujrzałam siedzącego naprzeciw Nialla.
-Przykro mi
–zaczął rozmowę.
-Niby
dlaczego? –zapytałam, udając głupa.
-Wszystko
wiemy, Liam dał niezłe kazanie Louisowi.
-A, o to
chodzi –od razu spuściłam głowę.
-Rose, nie
przejmuj się, będzie dobrze..
-Niall, ja
wcale nie mam zamiaru się przejmować. Widocznie Louis nic do mnie nie czuł, jak
uważał.
-Rose, nie
udawaj, wiem, że ci ciężko.
-Skąd niby?
-Widzę to po
twoich oczach.
-Jak to się
dzieje, że ty z waszej całej piątki, najwyraźniej znasz mnie najlepiej?
-Tak jakoś
wyszło –uśmiechnął się, co od razu poprawiło mi humor – Słuchaj, Liam woła na
kolację, muszę iść.
-Jasne, idź
–powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
Cały czas
myśląc o Louisie, udałam się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Załatwiłam
to bardzo szybko, jak na moją osobę i położyłam się do łóżka. Nie mogłam
zasnąć, więc włączyłam laptopa. Ze względu na moje mentions na twitterze chyba
nie był to dobry pomysł. Pełno ludzi wypytywało mnie o związek z Louisem. Nie
miałam najmniejszego zamiaru im odpisywać. Kilka osób życzyło nam szczęścia,
właśnie kilka. Większość fanek życzyła mi raczej śmierci. Wyłączyłam twittera i
zajęłam się portalami plotkarskimi. Na całe szczęście nie znalazłam tam nigdzie
niepotrzebnych zdjęć mojego ryjca. Nikt nie pisał o moim ‘związku’ z Louisem,
na całe szczęście. Cała spokojna, że świat nie wie, co dzieje się, a właściwie
pieprzy co raz bardziej w moim życiu, poszłam spać.
Obudziłam
się około 9, bez najmniejszego zamiaru pójścia do szkoły. Zeszłam na dół, gdzie
czekała na mnie Stella robiąca kanapki.. Niallowi?! Haha WAIT WHAT?! NIALL? CO
ON TU? Nieważne, może chociaż im się ułoży.
-Cześć
–rzuciłam krótko.
-Hej, już
wstałaś? –zapytała Stel.
-Tak, miałaś
chyba na myśli dopiero?
-Nie, chyba
już. Nieważne. Idziesz do szkoły?
-Nie,
podaruję sobie dzisiaj. A tak w ogóle, Niall co tutaj robisz?
-Już
myślałem, że mnie nie zauważysz. –powiedział robiąc smutną minkę.
-Nawet bym
nie śmiała –uznałam.
-Przyszedłem
zapytać, jak się czujesz.
-Niall, ja
nie wpadłam pod samochód, ani nie mam raka. Po prostu miałam wczoraj gorszy
dzień, przeżyję –podeszłam i poklepałam go po ramieniu.
-Rozumiem,
ale..
-Nie, Niall,
skończmy ten temat.
-Nie
przyszedłem rozmawiać o Louisie okej? Mam pytanie, a właściwie prośbę, mogłabyś
wybrać naszej czwórce stroje na MTV?
-Dlaczego
ja? Czy to takie trudne, nie możecie wziąć Stelli? –zapytałam, wskazując na
przyjaciółkę.
-Stella już
dawno się zgodziła –odpowiedział.
-No więc? W
czym problem, ona z wami pójdzie.
-Nie, albo
idziecie oby dwie, albo pójdziemy w różowych sweterkach od mojej babci.
-Świetny
pomysł, ‘One Direction – Granny Perfection’ idealne połączenie, nie sądzisz?
–zapytałam z sarkazmem.
-Rose, ja
nie żartuję. Proszę pomóż nam. Jeśli chodzi o Louisa, to go tam nie będzie. A
ty wiesz, jak on pójdzie ubrany, dlatego chcemy, żebyś pomogła nam wybrać, coś,
w czym będziemy do niego pasować.
-Niall..
-Nie masz
prawa odmawiać! Jestem Niall Horan! Mnie się nie odmawia! –zaczął się
wydzierać.
-Niall
zamknij się! –odpowiedziałam mu krzykiem –nie mam zamiaru ci odmawiać. Pójdę,
jeśli chcecie i jeśli obiecacie, że nie będzie tam Louisa.
-Obiecuję.
Skoro nie idziesz do szkoły, jedziemy na zakupy o 13.
-A co z
waszą szkołą? –Niall zrobił minę typu: BITCH PLEASE, I’M FABULOUS.
-Proszę cię,
my to One Direction, nie musimy chodzić do szkoły.
-Twoja
skromność jest powalająca.
-Nie,
chciałem zrobić wrażenie, a tak serio to chłopcy kończą dziś wcześnie, więc
jedziemy.
-Świetnie,
będziemy u was o 13 – powiedziałam – tylko żadnych numerów. Nie mam zamiaru
patrzeć na krzywy ryj Louisa.
-Jasne, jak
słońce. Teraz oto muszę zostawić was, moje drogie niewiasty, gdyż iż ponieważ
zostawiłem w domu niezły syf, robiąc naleśniki. Liam mnie zabije, więc lecę
–zarzucił bluzą, myśląc że to peleryna i wyszedł z domu.
-Jak to
wiesz, jak Louis idzie ubrany? –zapytała Stella.
-Byłam z nim
na zakupach, zapomniałaś? Wybrałam mu
garnitur, a on kupił mi sukienkę.
-No i
jeszcze mi jej nie pokazałaś? –udała oburzoną.
-I raczej
nie pokażę, jest u chłopców w domu, a ja nie mam zamiaru się tam zjawić. Po
drugie to Louis zapłacił za sukienkę, więc nie jest moja.
-Założę się,
że to prezent.
-Nawet
jeśli, to nie mam zamiaru go przyjmować.
-Nie żartuj,
Louis chciałby.. –nie zdążyła dokończyć, bo jej przeszkodziłam
-Nie obchodzi
mnie, co chciałby Louis. Po prostu mnie to nie obchodzi. Proszę, nie
rozmawiajmy o nim.
-Jak chcesz
–powiedziała.
* * *
Mamy czternasty. Mam nadzieję, że się spodoba. Na razie nie godzę jeszcze Lou i Rose. Sami zobaczycie, jak rozwinie się akcja w następnych częściach. Chyba zacznę częściej dodawać nowe rozdziały, ale nad tym jeszcze pomyślimy :)
Miłego czytania i much love :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz