Zero
skupienia na angielskim. Tak to wygląda, gdy siedzi za tobą chłopak, z którym
na każdym możliwym kroku się całujesz.
-Louis
skończ bawić się moimi włosami – próbowałam ‘krzyczeć’ szeptem, by nie
przeszkadzać w lekcji.
-Nie, twoje
włosy są taaakie fajne –zaczął cieszyć się jak dziecko.
-Louis,
Rose, przeszkadzam wam w czymś? –zapytała nauczycielka –Z tego, co się
orientuję teraz jest lekcja.
-Przepraszam
–powiedziałam.
-Jeszcze raz
i wyjdziecie –zagroziła pani Steward –wracamy do lekcji.
Po 15
minutach zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową. Nie byłam zbyt głodna,
poprosiłam więc kucharkę jedynie o sałatkę z kurczakiem. Usiadłam przy stoliku
razem z Niallem, który dziwnie szybko wybrał, co dziś zje. Po chwili dołączył
także Louis z Liamem.
-I wiesz
stwierdziłem, że dziś wystarczy mi tylko spaghetti razem z kurczakiem i sok
pomarańczowy. Wiem, że to mało, ale nie jestem głodny. –kończył tłumaczyć Niall.
-Cześć, co
jecie? –zapytał siadający Liam.
-Hej,
sałatkę. –odpowiedziałam, nie mając większej ochoty na gadanie.
-Jesteś zła
za tą akcję na angielskim, co? –zapytał Louis.
-Nie, ale
następnym razem mógłbyś się opanować –odpowiedziałam trochę wkurzona.
-To nie moja
wina, że nie mogę –odpowiedział, podchodząc i całując mnie w głowę –
przepraszam was na chwilkę. Nagła sprawa, zaraz wrócę.
-Jasne
–powiedzieliśmy razem z chłopakami i zabraliśmy się za jedzenie.
-Gdzie jest
Louis? –zapytał po 10 minutach Liam –Wcięło go, czy co?
-Nie wiem,
ja w każdym bądź razie już pójdę. Muszę przeprosić panią Steward. Widzimy się
na angielskim.
-Okej, my
też zaraz przyjdziemy –odpowiedział Niall, dojadający resztki kurczaka.
Wyszłam ze
stołówki, udając się w stronę klasy. To, co ujrzałam za rogiem zaskoczyło mnie.
Nie wiem, czy to odpowiednie słowo, może raczej zszokowało. Louis całujący się
z Megan? Nie fajny widok, szczerze powiem. Najpierw powie ci, że mu na tobie
zależy a potem całuje się ze swoją byłą. Nie miałam najmniejszego nawet zamiaru
przeszkadzać im w tej sielance, ale musiałam koło nich przejść. Zrobiłam to jak
gdyby nigdy nic. Weszłam do sali, gdzie nikogo jeszcze nie było. Na szczęście
pierwsi pojawili się Niall i Liam.
-Coś się
stało? –zapytał Liam, widzący jak płaczę.
-Nie
–odpowiedziałam cały czas szlochając.
-Przecież
widzimy –powiedział Niall, w tym momencie do klasy weszła pani Steward,
rozmawiająca z Louisem.
-Dobrze
Louis, nie przepraszaj, ale obiecaj, że nie będziecie mi już przeszkadzać
–powiedziała nauczycielka.
-Oczywiście,
to się nie powtórzy –odpowiedział Tomlinson.
-Siadajcie
już, zaczynamy –powiedziała Steward.
-Proszę
pani, źle się czuję, mogłabym iść do domu? –zapytałam wstając, gdy tylko Louis
usiadł za mną.
-Co ci jest?
–zapytał przejęty Tomlinson.
-Rose, nie
wyglądasz za dobrze – ciągnęła nauczycielka – może faktycznie jedź do domu.
-Pojadę z
nią – uznał Louis.
-Nie!
–wyraźnie zaprzeczyłam –Dam sobie radę. Dziękuję pani Steward, obiecuję, że
wszystko nadrobię. –mówiłam, modląc się, żeby więcej łez nie napłynęło mi do
oczu.
-Jasne,
zdrowiej kochanie. –powiedziała jak zwykle opiekuńcza nauczycielka.
-Dziękuję
jeszcze raz, dowidzenia –powiedziałam i opuściłam klasę.
Łzy same napływały mi do oczu. Jeszcze nigdy
nie byłam tak wściekła. Jak on mógł mi to zrobić?
Jechałam samochodem, rycząc
coraz to mocniej. Weszłam do domu, zastając tam krzątającą się po kuchni,
jeszcze nie do końca wyleczoną Stellę.
-Co się
stało? –zapytała, widząc mnie płaczącą jak małe dziecko.
-Rozumiesz
to, że on całował się dziś z Megan? Powiedział mi, że mu na mnie zależy i co, i
teraz całuje się ze swoją byłą? To chore. – mówiłam zalana łzami.
-Spokojnie
–uspokajała mnie Stella, przytulając.
-Nie
–zaprzeczyłam – Idę do siebie, jak chcesz coś to wołaj –powiedziałam i poszłam
do pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko i zalałam poduszkę łzami wymieszanymi
z tuszem do rzęs.
Około godziny 15 do mojego pokoju zawitał Liam, próbując
dowiedzieć się, co się stało.
-Powiesz mi,
czy nie? Jesteśmy przyjaciółmi, możesz powiedzieć mi wszystko, tak? –próbował
mnie przekonać.
-Louis także
jest twoim przyjacielem. Nie mam zamiaru na niego donosić, ba skarżyć
tatusiowi.
-Mogłabyś
nie zachowywać się jak dziecko i powiedzieć, o co ci chodzi?
-Dobrze,
chcesz wiedzieć? W takim razie słuchaj co zrobił twój szanowny przyjaciel,
powiedział mi, że mu na mnie zależy.
-I z tego
powodu siedzisz tu cała w łzach, tak? –zapytał z nadzieją, że nie odpowiem nic
innego niż „tak”.
-Nie, siedzę
tutaj, gdyż twój przyjaciel obmacywał się w szkole ze swoją byłą –zaczęłam
wzruszać ramionami – to chyba wystarczający powód nie? Czy wasza piątka tak ma?
Powiecie dziewczynie, że wam na niej zależy, a potem całujecie się z byłymi?
Nie no w sumie to normalne –ciągnęłam, gdy co raz więcej łez napływało mi do
oczu.
-Przepraszam,
nie wiedziałem –Liam usiadł koło mnie i mocno przytulił – ale nie obwiniaj za
to nas wszystkich, jestem pewien, że reszta nic nie wie.
-Liam, nie
chodzi o to czy ktoś wie, czy nie. Louis mnie zranił, przekaż mu, że nie mam
zamiaru więcej z nim rozmawiać.
-Jesteś tego
pewna? –zapytał.
-Tak.
-Skoro tak
mówisz.. – powiedział i wstał z łóżka – zrobię jak chcesz. Muszę już iść, bo
obiecałem, że zaraz wrócę.
-Jasne. Liam
jeszcze jedno, powiedz Louisowi, że ma znaleźć kogoś innego na galę MTV. Z
sukienką niech zrobi, co chce, jak dla mnie może ją nawet spalić. –
powiedziałam i zaczęłam płakać.
-Rose, nie
mów tak. Wszystko będzie dobrze, ale ja naprawdę muszę już iść. Zobaczymy się
jutro w szkole? –zapytał.
-Nie wiem.
Zobaczymy.
Liam
wyszedł. Ja cały czas leżałam na łóżku, potem stwierdziłam, że nie będę płakać.
Jeśli Louisowi naprawdę by na mnie zależało, nie zrobiłby tego. Wstałam z łóżka
i udałam się do łazienki. Wyglądałam źle, ba, bardzo źle. Moja twarz była cała
czarna od tuszu do rzęs. Zmyłam makijaż i obmyłam buzię zimną wodą. Nie
wyglądałam wcale tak źle, w każdym bądź razie lepiej niż wcześniej.
***
Mamy część dwunastą. Powoli coś się dzieje. Rose i Lou mają kryzys... Potrzymam Was jeszcze trochę w niepewności, co do tego, z którym z chłopców końcowo będzie Rose...
W każdym bądź razie jeszcze raz przypominam o nowym blogu - i-will-look-after-you.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz