poniedziałek, 14 maja 2012

Część 7.


Rano obudził mnie krzyk Stelli. Musiałam ruszyć dupę i zejść na dół, bo dziecko pewnie rozlało mleko.
-Co zrobiłaś? –zapytałam wchodząc do kuchni.
-Zbiłam szklankę –no tak jak nie mleko to szklanka, pomyślałam – tak się denerwuję.
-Czym tym razem?
-No bo idę do szkoły? –zaczęłam klaskać
-No, no jestem dumna.
-Skończmy z tymi docinkami. Przepraszam, nie chcę się kłócić. Kończę z imprezami, zaczynam się uczyć i sprzątać w domu, obiecuję – moja szczęka zniżyła się do poziomu podłogi – zamknij ten ryj, bo ci mucha wleci.
-Że co przepraszam, co ty powiedziałaś? –zapytałam zdziwiona.
-Że ci mucha wleci – puściła mi oczko.
-Nie, nie to wcześniej..
-A, będę sprzątać , uczyć się i będę dla ciebie miła –ciągnęła sprzątając szkło z podłogi, gdy skończyła udała się w stronę wyjścia – to ja już lecę, widzimy się popołudniu, przygotuję obiad.
Zaraz, zaraz ona powiedziała, że zrobi obiad? Taki jadalny? Ja nadal śnię? Dobra, koniec, za dużo pytań tak od rana. Muszę się ogarnąć. Udałam się na górę. Wcisnęłam na siebie zielone spodnie, białą koszulę i brązowy pasek. Nie jest źle –pomyślałam widząc swoje odbicie w lustrze. Włosy zostawiłam rozpuszczone, podkręcając tylko końcówki. Jeśli chodzi o makijaż, także postawiłam na minimum, delikatna czarna linia na powiece, tusz i róż na policzki. Zeszłam na dół i usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Witam, śniadanie! –zobaczyłam Lou.
-Witam, właśnie miałam iść do kuchni je przygotować –uśmiechnęłam się i wpuściłam go do środka.
-Nie musisz –odwzajemnił uśmiech i pokazał mi papierową paczkę –śniadanie przyszło do ciebie.
-Co to? Bo pachnie nieziemsko.
-Croissant i kawa latte raz.
-Skąd.. –nie zdążyłam dokończyć.
-Przeczucie. A teraz zostawiam cię samą. Zjedz i widzimy się za pół godziny u mnie.
-Hej, hej, za pół godziny to ja jadę do szkoły.
-O to mi właśnie chodzi. Jedziemy razem.
-Nie, to chyba nie jest dobry pomysł – powiedziałam niepewnie.
-Nie martw się Niall i Zayn też jadą. Nikt ci nie zarzuci, że przyjechałaś z Tomlinsonem do szkoły – uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek, po czym wyszedł. Zjadłam cieplutkiego rogalika, popijając gorącą kawą. Równo pół godziny później zjawiłam się w domu chłopaków.
-Witam Julię –rzucił Niall pałaszujący coś w kuchni.
-Niall, o ile się orientuję, ona ma na imię Rose – uznał Zayn.
-Ale wiesz, chodzi o to, że..
-Niall, ja też się cieszę, że cię widzę. Zjedz, cokolwiek jesz i zbierajmy się do szkoły –przerwałam jego gadaninę, bo oczywiście wypaplałby to, o czym rozmawialiśmy wczoraj.
-Jak śniadanie? –zapytał schodzący po schodach Louis.
-Pyszne, dziękuję. –uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy.
-Jedziemy? – zapytał Zayn.
-Tak – odpowiedzieliśmy z Lou.
-Tak, tylko pożegnam się ze Stevem, poczekajcie minutkę –powiedział blondyn i udał się na górę.
-Stevem? –zapytałam stojących obok Malika i Louisa.
-Nie pytaj –powiedział Zayn, po czym spojrzałam na nich z pytającą miną.
-Niall dostał wczoraj kurczaka od swojej mamy. Nazwał go Steve, resztę możesz się domyślić – uznał Lou.
-Dobra, Steve pozwolił mi jechać. Idziemy? –uznał Niall.
-Tak –odpowiedzieliśmy chórem.


_______________________________________________________ 

Cześć. Przepraszam, że taki krótki. Chciałabym coś sprostować. Może niektórzy zauważyli wczorajszy post  nie był dodany przeze mnie. Był on dodany przez moją koleżankę. Pomaga mi ona trochę w tym opowiadaniu, i   czasami jak nie będę mogła opublikować czegoś to ona to zrobi. Następna część opowiadania pojawi się niedługo. ; ) Teraz idę gotować Stiva na obiad. ; ) 
JEŚLI CZYTACIE TEGO BLOGA PROSZĘ DODAJCIE KOMENTARZ. DLA NAS ZNACZY TO NAPRAWDĘ DUŻO. :)

2 komentarze:

  1. oo w końcu coś nowego:D fajnie, fajnie:D czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy next??? uwielbiam twojego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń