Sobota,
świeże powietrze, piękne słońce, od razu chce się żyć. Męczył mnie już tylko
katar, ale postanowiłam, że nie zawiodę Lou i pójdziemy na zakupy. Umówiliśmy
się na wyjazd do centrum handlowego o 11. Miałam 2 godziny na ogarnięcie się.
Założyłam białą bokserkę i spódnicę w kwiaty.
Dobrałam do tego pastelowo-różowy sweterek. Zrobiłam lekki makijaż i związałam
włosy w niedbałego koka. Gdy zeszłam na śniadanie, czekała na mnie Stella.
-Zrobiłam
naleśniki. Skusisz się?
-Właściwie
przyzwyczaiłam się do croissantów od Lou, ale twoimi naleśnikami nie pogardzę
–uśmiechnęłam się, wyciągając talerz szafki.
-Co dziś
robisz? –zapytała z naleśnikiem w ryju.
-Wiesz, tak
sobie myślę, że pasujesz do Horana.
-Nie
zmieniaj tematu, gdzie idziesz?
-Jedziemy z
Louisem do galerii wybrać coś na galę MTV.
-Louis zabiera
cię na MTV Music Awards?! –jej szczęka opadła aż do podłogi.
-Tak się
złożyło..
-Szczęściara
–uznała cały czas mieląc naleśnika.
-Zagadaj do
Nialla, nie wiem, pogadajcie o jedzeniu, może cię zaprosi –poklepałam ją po
ramieniu.
-Wiesz, to
może nie taki głupi pomysł, dużo gadamy ze sobą ostatnio. Wczoraj rozmawialiśmy
o jego Stevie. Swoją drogą to fascynujące, mówię o jego pasji, w sensie
jedzeniu. Robi wrażenie co?
-Tak, tak
–powiedziałam sama nie wierząc w to, co słyszę – wiesz, ja już pójdę, Lou na
mnie czeka –i chociaż nie było jeszcze 10, udałam się do domu chłopaków, by nie
musieć słuchać przemowy Stelli jakie to jedzenie Nialla jest fascynujące.
-Hej
–otworzył Lou i wpuścił mnie do środka –coś nie tak? Miałaś być za godzinę.
-A mogę być
teraz? Bo wiesz Stella opowiada jakie fascynujące jest życie Nialla.
-Nialla?
-Tak,
zadziwia ją jego miłość do jedzenia, jego kurczak i kabanosy porozrzucane po
pokoju. Mam dosyć.
-Przekaż
Stelli, że bardzo mi przykro, ale Horan nie widzi świata poza swoim jedzeniem.
-Jasne.
Słuchaj, właściwie to robisz coś ważnego, bo może moglibyśmy jechać do tej
galerii teraz?
-Właściwie
to czemu nie. Powiem tylko Liamowi, że już wychodzimy. Zaczekaj chwilkę
–poszedł na górę. Gdy wrócił, udaliśmy się do samochodu. Po drodze powiedział,
że chciałby wyglądać elegancko, ale jednocześnie na luzie. Najchętniej
założyłby szelki.
-Serio?
Szelki? –zapytałam zdziwiona.
-Nie lubisz
chłopaków w szelkach? –odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nie o to
chodzi. Po prostu faceci w szelkach są.. dziwni? Takie trochę kujony, sorki –
uśmiechnęłam się.
-Czy ja
wyglądam na kujona? –zapytał unosząc brwi do góry.
-No właśnie
nie, dlatego się dziwię.
-Dobra,
zróbmy tak, ubierzesz mnie jak tylko będziesz chciała. Ufam ci.
-Stoi.
Poszło
szybciej, niż myślałam. Garnitur dla Louisa wybraliśmy już w pierwszym sklepie.
Założy szary garniak, do tego granatową koszulę z białym kołnierzykiem i białe
trampki. Wygląda naprawdę dobrze. Potem przechadzaliśmy się po centrum
handlowym. Zostaliśmy zatrzymani po drodze przez kilka fanek, proszących o
zdjęcia. Powędrowało na mnie kilka zimnych spojrzeń, czym postanowiłam się nie
przejmować.
-Zobacz,
jaka śliczna –wskazałam na sukienkę wiszącą
na wystawie jednego z butików.
-Chodź –
pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do przymierzalni. Potem przyniósł ową
sukienkę i kazał mi ją założyć. O dziwo się w nią wcisnęłam – wyglądasz cudnie.
Bierzemy –zwrócił się do sprzedawczyni.
-Louis
–poprosiłam go na osobności –ona kosztuje 600 funtów. Jest zdecydowanie za
droga.
-Nie
obchodzi mnie to. Musisz do mnie pasować, a ta sukienka jest idealna
–uśmiechnął się.
-Louis..
–nie dokończyłam.
-Nie marudź,
bierzemy i koniec –udał się do kasy. Ja natomiast przebrałam się we
wcześniejsze rzeczy i dołączyłam do niego.
-Świetny
wybór, wyglądała pani cudownie –powiedziała kasjerka.
-Dziękuję
–uśmiechnęłam się niepewnie. Louis zabrał torbę, w której znajdowała się
sukienka i razem wyszliśmy ze sklepu – musimy się za to rozliczyć –powiedziałam
całkiem poważnie.
-Okej,
buziak wystarczy.
-Nie żartuj
ja mówię serio.
-Ja też
–stanął naprzeciw mnie i pocałował w usta – jesteśmy kwita.
-Louis tu są
ludzie –powiedziałam trochę wystraszona.
-Wstydzisz
się mnie? –zapytał zdziwiony.
-Dobrze
wiesz, że nie. To ty powiedziałeś, że łączą nas tylko sprawy szkolne,
zapomniałeś? Louis Tomlinson kłamie.
-Louis
Tomlinson cię lubi i nie ma zamiaru tego ukrywać – teraz usłyszeliśmy dźwięk
jego telefonu.
-Kto to?
–zapytałam.
-Liam, mają
problem z Hazzą.
-Co się
stało? –zapytałam zaniepokojona.
-Nie wiem,
musimy sprawdzić. Nie pogniewasz się, jeśli pojedziemy już do domu?
-Nie, jasne,
że nie. Jedźmy.
* * *
Hej,
jest dłuższy, jak obiecałam. Nie pytajcie kiedy następny bo sama nie wiem. Mam nadzieję, że ten się spodoba.
P.S. Jeśli czytasz, zostaw komentarz, wiecie jak dużo to dla nas znaczy :)
Much love, M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz