poniedziałek, 21 maja 2012

Część dziesiąta


Sobota, świeże powietrze, piękne słońce, od razu chce się żyć. Męczył mnie już tylko katar, ale postanowiłam, że nie zawiodę Lou i pójdziemy na zakupy. Umówiliśmy się na wyjazd do centrum handlowego o 11. Miałam 2 godziny na ogarnięcie się. Założyłam białą bokserkę i spódnicę w kwiaty. Dobrałam do tego pastelowo-różowy sweterek. Zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w niedbałego koka. Gdy zeszłam na śniadanie, czekała na mnie Stella.
-Zrobiłam naleśniki. Skusisz się?
-Właściwie przyzwyczaiłam się do croissantów od Lou, ale twoimi naleśnikami nie pogardzę –uśmiechnęłam się, wyciągając talerz szafki.
-Co dziś robisz? –zapytała z naleśnikiem w ryju.
-Wiesz, tak sobie myślę, że pasujesz do Horana.
-Nie zmieniaj tematu, gdzie idziesz?
-Jedziemy z Louisem do galerii wybrać coś na galę MTV.
-Louis zabiera cię na MTV Music Awards?! –jej szczęka opadła aż do podłogi.
-Tak się złożyło..
-Szczęściara –uznała cały czas mieląc naleśnika.
-Zagadaj do Nialla, nie wiem, pogadajcie o jedzeniu, może cię zaprosi –poklepałam ją po ramieniu.
-Wiesz, to może nie taki głupi pomysł, dużo gadamy ze sobą ostatnio. Wczoraj rozmawialiśmy o jego Stevie. Swoją drogą to fascynujące, mówię o jego pasji, w sensie jedzeniu. Robi wrażenie co?
-Tak, tak –powiedziałam sama nie wierząc w to, co słyszę – wiesz, ja już pójdę, Lou na mnie czeka –i chociaż nie było jeszcze 10, udałam się do domu chłopaków, by nie musieć słuchać przemowy Stelli jakie to jedzenie Nialla jest fascynujące.
-Hej –otworzył Lou i wpuścił mnie do środka –coś nie tak? Miałaś być za godzinę.
-A mogę być teraz? Bo wiesz Stella opowiada jakie fascynujące jest życie Nialla.
-Nialla?
-Tak, zadziwia ją jego miłość do jedzenia, jego kurczak i kabanosy porozrzucane po pokoju. Mam dosyć.
-Przekaż Stelli, że bardzo mi przykro, ale Horan nie widzi świata poza swoim jedzeniem.
-Jasne. Słuchaj, właściwie to robisz coś ważnego, bo może moglibyśmy jechać do tej galerii teraz?
-Właściwie to czemu nie. Powiem tylko Liamowi, że już wychodzimy. Zaczekaj chwilkę –poszedł na górę. Gdy wrócił, udaliśmy się do samochodu. Po drodze powiedział, że chciałby wyglądać elegancko, ale jednocześnie na luzie. Najchętniej założyłby szelki.
-Serio? Szelki? –zapytałam zdziwiona.
-Nie lubisz chłopaków w szelkach? –odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nie o to chodzi. Po prostu faceci w szelkach są.. dziwni? Takie trochę kujony, sorki – uśmiechnęłam się.
-Czy ja wyglądam na kujona? –zapytał unosząc brwi do góry.
-No właśnie nie, dlatego się dziwię.
-Dobra, zróbmy tak, ubierzesz mnie jak tylko będziesz chciała. Ufam ci.
-Stoi.
Poszło szybciej, niż myślałam. Garnitur dla Louisa wybraliśmy już w pierwszym sklepie. Założy szary garniak, do tego granatową koszulę z białym kołnierzykiem i białe trampki. Wygląda naprawdę dobrze. Potem przechadzaliśmy się po centrum handlowym. Zostaliśmy zatrzymani po drodze przez kilka fanek, proszących o zdjęcia. Powędrowało na mnie kilka zimnych spojrzeń, czym postanowiłam się nie przejmować.
-Zobacz, jaka śliczna –wskazałam na sukienkę wiszącą na wystawie jednego z butików.
-Chodź – pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do przymierzalni. Potem przyniósł ową sukienkę i kazał mi ją założyć. O dziwo się w nią wcisnęłam – wyglądasz cudnie. Bierzemy –zwrócił się do sprzedawczyni.
-Louis –poprosiłam go na osobności –ona kosztuje 600 funtów. Jest zdecydowanie za droga.
-Nie obchodzi mnie to. Musisz do mnie pasować, a ta sukienka jest idealna –uśmiechnął się.
-Louis.. –nie dokończyłam.
-Nie marudź, bierzemy i koniec –udał się do kasy. Ja natomiast przebrałam się we wcześniejsze rzeczy i dołączyłam do niego.
-Świetny wybór, wyglądała pani cudownie –powiedziała kasjerka.
-Dziękuję –uśmiechnęłam się niepewnie. Louis zabrał torbę, w której znajdowała się sukienka i razem wyszliśmy ze sklepu – musimy się za to rozliczyć –powiedziałam całkiem poważnie.
-Okej, buziak wystarczy.
-Nie żartuj ja mówię serio.
-Ja też –stanął naprzeciw mnie i pocałował w usta – jesteśmy kwita.
-Louis tu są ludzie –powiedziałam trochę wystraszona.
-Wstydzisz się mnie? –zapytał zdziwiony.
-Dobrze wiesz, że nie. To ty powiedziałeś, że łączą nas tylko sprawy szkolne, zapomniałeś? Louis Tomlinson kłamie.
-Louis Tomlinson cię lubi i nie ma zamiaru tego ukrywać – teraz usłyszeliśmy dźwięk jego telefonu.
-Kto to? –zapytałam.
-Liam, mają problem z Hazzą.
-Co się stało? –zapytałam zaniepokojona.
-Nie wiem, musimy sprawdzić. Nie pogniewasz się, jeśli pojedziemy już do domu?
-Nie, jasne, że nie. Jedźmy. 

* * *
Hej, 
jest dłuższy, jak obiecałam. Nie pytajcie kiedy następny bo sama nie wiem. Mam nadzieję, że ten się spodoba. 
P.S. Jeśli czytasz, zostaw komentarz, wiecie jak dużo to dla nas znaczy :) 
Much love, M. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz