czwartek, 28 czerwca 2012

Część pietnasta.


Udałam się na górę, troszkę się ogarnąć. Ubrałam krótkie spodenki i luźnego t-shirta z flagą USA. Do tego białe trampki, kok na głowie i jestem gotowa. W sumie to została nam jeszcze godzina do wyjazdu, więc nie miałyśmy co robić. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizję. Nie działo się tam nic specjalnego, gdyż dopiero południe.
-Myślisz, że dobrze wyglądam –zapytała Stella.
-W sensie pytasz, czy spodoba się Niallowi? –odpowiedziałam pytaniem na pytanie, unosząc brwi.
-No, no.. tak.
-Kobieto, czy wy nie możecie porozmawiać o tym, co między wami jest? –chyba nie jestem osobą, która powinna prawić jej takie kazania.. – Każdy normalny człowiek widzi, jak na siebie patrzycie, a wasz jedyny temat do rozmów to żarcie. Pomyśl nad tym.
-No ale.. – znowu nie zdążyła dokończyć.
-Nie ma żadnego ale. Lubisz go, on lubi ciebie. Załatwione.
-Chyba masz rację –powiedziała – Umówię się z nim –uznała bardzo pewna siebie.
-Stara, jesteś z nim umówiona za pół godziny.
-Matko, zapomniałam.. Rose, czy ja dobrze wyglądam? Muszę dobrze wyglądać! –zaczęła mną trząść.
-Patrz mi na usta –odsunęłam się od niej i wydrukowałam to, co miałam zamiar powiedzieć – DOBRZE WYGLĄDASZ – teraz obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Skoro tak mówisz.. Dobra, idę na górę, zabrać tylko torebkę i pójdziemy do chłopaków.
-Jasne – odpowiedziałam.
Według Stelli najwyraźniej „pójście po torebkę’’ znaczy przeglądanie się w lustrze przez 15 minut. Cóż jej sprawa.
-Stella! Idziemy! –krzyczałam.
-Już, już nie pali się –powiedziała, schodząc po schodach.
-Skąd wiesz? We mnie na przykład się gotuje – uznałam zdenerwowana.
-Nie przesadzaj, idziemy – uśmiechnęła się i wyszłyśmy z domu. Chłopcy czekali już przed swoją posiadłością. Usiadłam z Harrym i Zaynem na końcu samochodu, Stella siedziała naturalnie obok Nialla, Liam natomiast z przodu, koło kierowcy. Właściwie to po co tym głupkom kierowca? Mniejsza, nie wnikam. Najważniejsze, że Harry ze mną nie flirtuje. Chyba wyczuł, że to nieodpowiedni moment.
Zakupy poszły wyjątkowo sprawnie. Wszyscy już zostali wystylizowani. Wygląda to tak:
Harry – granatowe spodnie, biała koszula, szara marynarka;
Liam – szare spodnie i kamizelka, biała koszula;
Niall –szare spodnie i biała koszula;
Zayn – granatowy garnitur i szara koszula.
-Zdecydowanie wyglądają dobrze –uznała Stella – nie myślałaś kiedyś o byciu stylistką?
-W sumie, były takie plany – odpowiedziałam.
-Świetnie! Masz tę robotę. Od teraz ubierasz One Direction! –krzyknął Zayn.
-Że co, przepraszam? –zapytałam nieco nieogarnięta.
-Nasza stylistka odeszła kilka dni temu, a my nie wiemy, jak się ubierać –tłumaczył Malik.
-Jak widać spisujesz się bardzo dobrze –rzucił Niall – wchodzisz w to? –zapytał, robiąc maślane oczy. Po chwili reszta poszła w jego ślady.
-Oh, no dobra –zgodziłam się.
-Tak! –krzyknęli chorem.
-Musimy to uczcić. Idziemy na shake’a? –zapytał Liam.
-Nie, może innym razem –powiedziała Stella –mam jutro test z fizyki.
-Matko, na śmierć zapomniałem! – krzyknął Niall – Przecież jutro fizyka!
-Niall, nie drzyj ryjca, tu są ludzie – uspokoił go Harold.
-Musimy natychmiast udać się do domu. Nie, nie, co ja mówię. Najpierw do mięsnego, kupię kabanosy. Pomogą mi w nauce! – nie próbuję nawet zrozumieć Horana. No ale, niech mu będzie, pojechaliśmy do TESCO, zrobić „małe’’ zakupy. W domu byłyśmy grubo po 17. Weszłam do pokoju i automatycznie rzuciłam się na łóżko. Leżałam może 5 minut, gdy ktoś bezczelnie mi przeszkodził.
-Muszę z nią porozmawiać –usłyszałam Louisa, kłócącego się ze Stellą.
-Ona nie chce z tobą gadać!
-Ale ja muszę! – Louis otworzył drzwi od mojego pokoju i spojrzał na mnie – musimy porozmawiać.
-Jakbyś nie wiedział, to nie macie o czym rozmawiać –wcięła się gotowa do walki Stella.
-Stella – powiedziałam i spojrzałam na dziewczynę.
-Jasne, zostańcie sami, jakby co krzycz –powiedziała i opuściła pokój, zamykając drzwi. Mój wzrok od razu powędrował w inną stronę. 

* * * 
Cześć. Taki krótki rozdział. Następny będzie dłuższy. ZAPRASZAM NA MOJE 2 INNE BLOGI - I-will-look-after-you.blogspot.com & mautaax3.blogspot.com/

I HOPE YOU LIKE IT. <3.


JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY DODAJ KOMENTARZ Z NAZWĄ TT LUB NUMEREM GG. :)

niedziela, 17 czerwca 2012

Część czternasta


Wyszłam na balkon i ujrzałam siedzącego naprzeciw Nialla.
-Przykro mi –zaczął rozmowę.
-Niby dlaczego? –zapytałam, udając głupa.
-Wszystko wiemy, Liam dał niezłe kazanie Louisowi.
-A, o to chodzi –od razu spuściłam głowę.
-Rose, nie przejmuj się, będzie dobrze..
-Niall, ja wcale nie mam zamiaru się przejmować. Widocznie Louis nic do mnie nie czuł, jak uważał.
-Rose, nie udawaj, wiem, że ci ciężko.
-Skąd niby?
-Widzę to po twoich oczach.
-Jak to się dzieje, że ty z waszej całej piątki, najwyraźniej znasz mnie najlepiej?
-Tak jakoś wyszło –uśmiechnął się, co od razu poprawiło mi humor – Słuchaj, Liam woła na kolację, muszę iść.
-Jasne, idź –powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
Cały czas myśląc o Louisie, udałam się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Załatwiłam to bardzo szybko, jak na moją osobę i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć, więc włączyłam laptopa. Ze względu na moje mentions na twitterze chyba nie był to dobry pomysł. Pełno ludzi wypytywało mnie o związek z Louisem. Nie miałam najmniejszego zamiaru im odpisywać. Kilka osób życzyło nam szczęścia, właśnie kilka. Większość fanek życzyła mi raczej śmierci. Wyłączyłam twittera i zajęłam się portalami plotkarskimi. Na całe szczęście nie znalazłam tam nigdzie niepotrzebnych zdjęć mojego ryjca. Nikt nie pisał o moim ‘związku’ z Louisem, na całe szczęście. Cała spokojna, że świat nie wie, co dzieje się, a właściwie pieprzy co raz bardziej w moim życiu, poszłam spać.
Obudziłam się około 9, bez najmniejszego zamiaru pójścia do szkoły. Zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie Stella robiąca kanapki.. Niallowi?! Haha WAIT WHAT?! NIALL? CO ON TU? Nieważne, może chociaż im się ułoży.
-Cześć –rzuciłam krótko.
-Hej, już wstałaś? –zapytała Stel.
-Tak, miałaś chyba na myśli dopiero?
-Nie, chyba już. Nieważne. Idziesz do szkoły?
-Nie, podaruję sobie dzisiaj. A tak w ogóle, Niall co tutaj robisz?
-Już myślałem, że mnie nie zauważysz. –powiedział robiąc smutną minkę.
-Nawet bym nie śmiała –uznałam.
-Przyszedłem zapytać, jak się czujesz.
-Niall, ja nie wpadłam pod samochód, ani nie mam raka. Po prostu miałam wczoraj gorszy dzień, przeżyję –podeszłam i poklepałam go po ramieniu.
-Rozumiem, ale..
-Nie, Niall, skończmy ten temat.
-Nie przyszedłem rozmawiać o Louisie okej? Mam pytanie, a właściwie prośbę, mogłabyś wybrać naszej czwórce stroje na MTV?
-Dlaczego ja? Czy to takie trudne, nie możecie wziąć Stelli? –zapytałam, wskazując na przyjaciółkę.
-Stella już dawno się zgodziła –odpowiedział.
-No więc? W czym problem, ona z wami pójdzie.
-Nie, albo idziecie oby dwie, albo pójdziemy w różowych sweterkach od mojej babci.
-Świetny pomysł, ‘One Direction – Granny Perfection’ idealne połączenie, nie sądzisz? –zapytałam z sarkazmem.
-Rose, ja nie żartuję. Proszę pomóż nam. Jeśli chodzi o Louisa, to go tam nie będzie. A ty wiesz, jak on pójdzie ubrany, dlatego chcemy, żebyś pomogła nam wybrać, coś, w czym będziemy do niego pasować.
-Niall..
-Nie masz prawa odmawiać! Jestem Niall Horan! Mnie się nie odmawia! –zaczął się wydzierać.
-Niall zamknij się! –odpowiedziałam mu krzykiem –nie mam zamiaru ci odmawiać. Pójdę, jeśli chcecie i jeśli obiecacie, że nie będzie tam Louisa.
-Obiecuję. Skoro nie idziesz do szkoły, jedziemy na zakupy o 13.
-A co z waszą szkołą? –Niall zrobił minę typu: BITCH PLEASE, I’M FABULOUS.
-Proszę cię, my to One Direction, nie musimy chodzić do szkoły.
-Twoja skromność jest powalająca.
-Nie, chciałem zrobić wrażenie, a tak serio to chłopcy kończą dziś wcześnie, więc jedziemy.
-Świetnie, będziemy u was o 13 – powiedziałam – tylko żadnych numerów. Nie mam zamiaru patrzeć na krzywy ryj Louisa.
-Jasne, jak słońce. Teraz oto muszę zostawić was, moje drogie niewiasty, gdyż iż ponieważ zostawiłem w domu niezły syf, robiąc naleśniki. Liam mnie zabije, więc lecę –zarzucił bluzą, myśląc że to peleryna i wyszedł z domu.
-Jak to wiesz, jak Louis idzie ubrany? –zapytała Stella.
-Byłam z nim na zakupach, zapomniałaś?  Wybrałam mu garnitur, a on kupił mi sukienkę.
-No i jeszcze mi jej nie pokazałaś? –udała oburzoną.
-I raczej nie pokażę, jest u chłopców w domu, a ja nie mam zamiaru się tam zjawić. Po drugie to Louis zapłacił za sukienkę, więc nie jest moja.
-Założę się, że to prezent.
-Nawet jeśli, to nie mam zamiaru go przyjmować.
-Nie żartuj, Louis chciałby.. –nie zdążyła dokończyć, bo jej przeszkodziłam
-Nie obchodzi mnie, co chciałby Louis. Po prostu mnie to nie obchodzi. Proszę, nie rozmawiajmy o nim.
-Jak chcesz –powiedziała.

* * * 
Mamy czternasty. Mam nadzieję, że się spodoba. Na razie nie godzę jeszcze Lou i Rose. Sami zobaczycie, jak rozwinie się akcja w następnych częściach. Chyba zacznę częściej dodawać nowe rozdziały, ale nad tym jeszcze pomyślimy :) 
Miłego czytania i much love :* 

wtorek, 12 czerwca 2012

Część trzynasta


Zero skupienia na angielskim. Tak to wygląda, gdy siedzi za tobą chłopak, z którym na każdym możliwym kroku się całujesz.
-Louis skończ bawić się moimi włosami – próbowałam ‘krzyczeć’ szeptem, by nie przeszkadzać w lekcji.
-Nie, twoje włosy są taaakie fajne –zaczął cieszyć się jak dziecko.
-Louis, Rose, przeszkadzam wam w czymś? –zapytała nauczycielka –Z tego, co się orientuję teraz jest lekcja.
-Przepraszam –powiedziałam.
-Jeszcze raz i wyjdziecie –zagroziła pani Steward –wracamy do lekcji.
Po 15 minutach zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową. Nie byłam zbyt głodna, poprosiłam więc kucharkę jedynie o sałatkę z kurczakiem. Usiadłam przy stoliku razem z Niallem, który dziwnie szybko wybrał, co dziś zje. Po chwili dołączył także Louis z Liamem.
-I wiesz stwierdziłem, że dziś wystarczy mi tylko spaghetti razem z kurczakiem i sok pomarańczowy. Wiem, że to mało, ale nie jestem głodny. –kończył tłumaczyć Niall.
-Cześć, co jecie? –zapytał siadający Liam.
-Hej, sałatkę. –odpowiedziałam, nie mając większej ochoty na gadanie.
-Jesteś zła za tą akcję na angielskim, co? –zapytał Louis.
-Nie, ale następnym razem mógłbyś się opanować –odpowiedziałam trochę wkurzona.
-To nie moja wina, że nie mogę –odpowiedział, podchodząc i całując mnie w głowę – przepraszam was na chwilkę. Nagła sprawa, zaraz wrócę.
-Jasne –powiedzieliśmy razem z chłopakami i zabraliśmy się za jedzenie.
-Gdzie jest Louis? –zapytał po 10 minutach Liam –Wcięło go, czy co?
-Nie wiem, ja w każdym bądź razie już pójdę. Muszę przeprosić panią Steward. Widzimy się na angielskim.
-Okej, my też zaraz przyjdziemy –odpowiedział Niall, dojadający resztki kurczaka.
Wyszłam ze stołówki, udając się w stronę klasy. To, co ujrzałam za rogiem zaskoczyło mnie. Nie wiem, czy to odpowiednie słowo, może raczej zszokowało. Louis całujący się z Megan? Nie fajny widok, szczerze powiem. Najpierw powie ci, że mu na tobie zależy a potem całuje się ze swoją byłą. Nie miałam najmniejszego nawet zamiaru przeszkadzać im w tej sielance, ale musiałam koło nich przejść. Zrobiłam to jak gdyby nigdy nic. Weszłam do sali, gdzie nikogo jeszcze nie było. Na szczęście pierwsi pojawili się Niall i Liam.
-Coś się stało? –zapytał Liam, widzący jak płaczę.
-Nie –odpowiedziałam cały czas szlochając.
-Przecież widzimy –powiedział Niall, w tym momencie do klasy weszła pani Steward, rozmawiająca z Louisem.
-Dobrze Louis, nie przepraszaj, ale obiecaj, że nie będziecie mi już przeszkadzać –powiedziała nauczycielka.
-Oczywiście, to się nie powtórzy –odpowiedział Tomlinson.
-Siadajcie już, zaczynamy –powiedziała Steward.
-Proszę pani, źle się czuję, mogłabym iść do domu? –zapytałam wstając, gdy tylko Louis usiadł za mną.  
-Co ci jest? –zapytał przejęty Tomlinson.
-Rose, nie wyglądasz za dobrze – ciągnęła nauczycielka – może faktycznie jedź do domu.
-Pojadę z nią – uznał Louis.
-Nie! –wyraźnie zaprzeczyłam –Dam sobie radę. Dziękuję pani Steward, obiecuję, że wszystko nadrobię. –mówiłam, modląc się, żeby więcej łez nie napłynęło mi do oczu.
-Jasne, zdrowiej kochanie. –powiedziała jak zwykle opiekuńcza nauczycielka.
-Dziękuję jeszcze raz, dowidzenia –powiedziałam i opuściłam klasę.
 Łzy same napływały mi do oczu. Jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła. Jak on mógł mi to zrobić?

Jechałam samochodem, rycząc coraz to mocniej. Weszłam do domu, zastając tam krzątającą się po kuchni, jeszcze nie do końca wyleczoną Stellę.
-Co się stało? –zapytała, widząc mnie płaczącą jak małe dziecko.
-Rozumiesz to, że on całował się dziś z Megan? Powiedział mi, że mu na mnie zależy i co, i teraz całuje się ze swoją byłą? To chore. – mówiłam zalana łzami.
-Spokojnie –uspokajała mnie Stella, przytulając.
-Nie –zaprzeczyłam – Idę do siebie, jak chcesz coś to wołaj –powiedziałam i poszłam do pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko i zalałam poduszkę łzami wymieszanymi z tuszem do rzęs. 
Około godziny 15 do mojego pokoju zawitał Liam, próbując dowiedzieć się, co się stało.
-Powiesz mi, czy nie? Jesteśmy przyjaciółmi, możesz powiedzieć mi wszystko, tak? –próbował mnie przekonać.
-Louis także jest twoim przyjacielem. Nie mam zamiaru na niego donosić, ba skarżyć tatusiowi.
-Mogłabyś nie zachowywać się jak dziecko i powiedzieć, o co ci chodzi?
-Dobrze, chcesz wiedzieć? W takim razie słuchaj co zrobił twój szanowny przyjaciel, powiedział mi, że mu na mnie zależy.
-I z tego powodu siedzisz tu cała w łzach, tak? –zapytał z nadzieją, że nie odpowiem nic innego niż „tak”.
-Nie, siedzę tutaj, gdyż twój przyjaciel obmacywał się w szkole ze swoją byłą –zaczęłam wzruszać ramionami – to chyba wystarczający powód nie? Czy wasza piątka tak ma? Powiecie dziewczynie, że wam na niej zależy, a potem całujecie się z byłymi? Nie no w sumie to normalne –ciągnęłam, gdy co raz więcej łez napływało mi do oczu.
-Przepraszam, nie wiedziałem –Liam usiadł koło mnie i mocno przytulił – ale nie obwiniaj za to nas wszystkich, jestem pewien, że reszta nic nie wie.
-Liam, nie chodzi o to czy ktoś wie, czy nie. Louis mnie zranił, przekaż mu, że nie mam zamiaru więcej z nim rozmawiać.
-Jesteś tego pewna? –zapytał.
-Tak.
-Skoro tak mówisz.. – powiedział i wstał z łóżka – zrobię jak chcesz. Muszę już iść, bo obiecałem, że zaraz wrócę.
-Jasne. Liam jeszcze jedno, powiedz Louisowi, że ma znaleźć kogoś innego na galę MTV. Z sukienką niech zrobi, co chce, jak dla mnie może ją nawet spalić. – powiedziałam i zaczęłam płakać.
-Rose, nie mów tak. Wszystko będzie dobrze, ale ja naprawdę muszę już iść. Zobaczymy się jutro w szkole? –zapytał.
-Nie wiem. Zobaczymy.
Liam wyszedł. Ja cały czas leżałam na łóżku, potem stwierdziłam, że nie będę płakać. Jeśli Louisowi naprawdę by na mnie zależało, nie zrobiłby tego. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wyglądałam źle, ba, bardzo źle. Moja twarz była cała czarna od tuszu do rzęs. Zmyłam makijaż i obmyłam buzię zimną wodą. Nie wyglądałam wcale tak źle, w każdym bądź razie lepiej niż wcześniej. 

***
Mamy część dwunastą. Powoli coś się dzieje. Rose i Lou mają kryzys... Potrzymam Was jeszcze trochę w niepewności, co do tego, z którym z chłopców końcowo będzie Rose... 
W każdym bądź razie jeszcze raz przypominam o nowym blogu - i-will-look-after-you.blogspot.com 

piątek, 8 czerwca 2012

Część dwunasta


Obudziłam się około godziny 8 rano. Natychmiast powędrowałam do łazienki i wzięłam prysznic. Potem wykonałam najpotrzebniejsze czynności, czyt. umycie zębów, makijaż etc. Ubrałam krótkie spodenki, luźny t-shirt i zeszłam na dół. O dziwo zastałam tam Stellę.
-Nie śpisz już? –zapytałam zdziwiona.
-Nie, jakoś nie mogłam spać w nocy.
-Wszystko okej? Wyglądasz na nieco chorą.
-Nie wiem, jakoś dziwnie się czuję. Pewnie mnie zaraziłaś.
-Idź, połóż się do łóżka, zrobię ci herbatę. Zaraz przyjdę – powiedziałam, wstawiając wodę w czajniku.
Stella posłusznie udała się na górę, ja natomiast zaczęłam przygotowywać śniadanie. Jak obiecałam, zaniosłam jej do pokoju herbatę. Do tego dorzuciłam kilka kanapek i tabletki na odporność. Potem zadzwonił mój telefon.
-To co dziś robimy?
-Louis, wiesz, ja zostaję w domu. Stella chyba się rozchorowała.
-To może wpadniemy do was?
-Nie bierz całej zgrai. Boję się, że nie wyzdrowieje, jeśli przyprowadzisz każdego z chłopaków.
-To co, mam wziąć tylko Nialla?
-Nie mów, że bawimy się w swatkę.. –odpowiedziałam zrezygnowana.
-Nie, chyba jednak nie mam na to ochoty. Przyjdę sam.
-Dobra, czekam.
Udałam się do siebie do pokoju i włączyłam laptopa. Oczywiście w Internecie były już zdjęcia moje i Louisa z wczorajszego wieczoru. Nagłówki typu: ‘LOUIS TOMLINSON CIĄGLE WIDYWANY Z BLONDYNKĄ’, ‘ A JEDNAK, TO MIŁOŚĆ. CZŁONEK ONE DIRECTION Z UROCZĄ ROSE’. Zaraz?! Że co?! Skąd oni wiedzą jak mam na imię? To chore – nie zdążyłam porządnie się zastanowić, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Zostawiłam laptopa na łóżku i zeszłam na dół.
-Hej –przywitał się Louis, dając mi buziaka w policzek.
-Cześć –powiedziałam wyraźnie zmartwiona.
-Co jest? –zapytał zaniepokojony Lou.
-Chodź, sam zobaczysz –zaprowadziłam go do mojego pokoju i pokazałam artykuły o naszym wspólnym wyjściu – to jest chore, nie uważasz? Skąd oni w ogóle mogą wiedzieć, jak mam na imię?
-To hieny. Dowiedzą się wszystkiego. Nie możesz się tym przejmować, już mówiłem –uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
-Sam doskonale wiesz, że to trudne.
-Wiem, ale wiem też, że jesteś zdolna, żeby się tym nie przejmować.
-Skąd ty tyle wiesz? –zapytałam.
-Z literatury angielskiej –odpowiedział.
-Nie wspominaj, proszę.
-A no tak. Ale pomyśl, gdyby nie ta cholerna literatura, nie poznałabyś mnie.
-W sumie, co racja, to racja –uśmiechnęłam się i położyłam na łóżku.
-No i w końcu się uśmiechnęłaś –teraz zadzwonił jego telefon –Tak Niall? –zapytał odbierając – skończ palancie –teraz wstał, popatrzył przez okno i zasłonił zasłony.
-Co on chciał? –zapytałam.
-Cytuję: wiedz, że cię obserwuję, niech mi z tego dzieci nie będzie –powiedział robiąc face palma.
-Kto go urodził? –pytałam, znając odpowiedź.
-Stawiam, że to jego mama – powiedział –z drugiej strony ona jest zupełnie inna niż Niall, a podobno nie jest adoptowany. Jego mama sama się dziwi, że to dziecko jest takie nienormalne.
-No co ty, na pewno tak nie powiedziała.
-No serio, powiedziała, jak byliśmy tam ostatnio –powiedział próbując mnie przekonać.
-Rose! –usłyszeliśmy wydzierającą się Stellę. Bez zastanowienia zerwałam się z łóżka i pobiegłam do jej pokoju.
-Co się stało? –zapytałam przerażona.
-Skończyła mi się herbatka. Mogę prosić następną? –zapytała robiąc słodką minkę.
-Nigdy więcej tego nie rób – wzięłam od niej kubek, udając się na dół.
-Chciałam zobaczyć, czy przylecisz, myśląc, że coś mi się stało.
-Skończ –powiedziałam opuszczając pokój.
 ***
Hej,
No to mamy część dwunastą. Nie jest tak długa, jakbym chciała, ale jest :). 
Tak, jak obiecałam dodaję link do nowego bloga, gdzie już dziś znajdzie się pierwsza część nowego (moim zdaniem troszkę lepszego) opowiadania. Od teraz znajdziecie nas także na http://i-will-look-after-you.blogspot.com/ :). Miłego czytania i jeszcze raz przypominam o komentarzach. 
Bye ;**