piątek, 27 lipca 2012

Część dwudziesta pierwsza


Gdy Danielle opuściła dom chłopców, postanowiliśmy zrobić sobie mini wieczór filmowy. Liam i Zayn wybrali się na zakupy, zaopatrzyć się w jakieś napoje, oczywiście po zarządzeniu Daddy ‘ego bezalkoholowe. Harry siedział w kuchni, przygotowując niezliczone ilości przekąsek.
-Nie za dużo tego? –zapytałam, wchodząc do kuchni.
-Niall dziś wraca, tak? –odpowiedział pytaniem na pytanie.
-No tak. Już wszystko rozumiem –uśmiechnęłam się.
-Gdzie masz Louisa?
-Nie wiem. Siedzi na górze i nie raczył ruszyć dupy, żeby nam pomóc.
-Mała sprzeczka? –zapytał z uniesionymi brwiami.
-Nie- wyraźnie zaprzeczyłam.
-I tak ci nie wierzę –powiedział – zmieńmy temat. Masz może wieści od Stelli i Nialla, kiedy wrócą?
-Nie wiem, jest – spojrzałam na zegarek – już 18. Mieli być wieczorem, więc jak mniemam..
-Witaj domu! –krzyknął Niall.
-Już przyjechali –dokończyłam –Heeeej! –krzyknęłam i rzuciłam się z objęciami na Stellę i Nialla.
-Hej – powiedziała dziewczyna – a ty tutaj? –zapytała zdziwiona.
-Myślałaś, że siedzę sama w domu? –odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Szczerze to miałam nadzieję, że jesteś właśnie tu –ciepło się uśmiechnęła –a gdzie macie resztę?
-Liam i Zayn na zakupach, Louis siedzi na górze, a Harold bawi się w kucharza.
-Wiecie, ja pójdę sprawdzić, czy nie przypalił wody w czajniku, porozmawiajcie sobie – Niall, powiedział, po czym zniknął za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
-Jak było? –zapytałam.
-Cudownie – Stella tylko się uśmiechnęła.
-Hej Stel –powiedział schodzący po schodach Lou.
-Znudziło ci się siedzenie na kanapie? –zapytałam.
-Lekko –odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
-Wiecie ja pójdę sprawdzić, co dzieje się w kuchni – uznała Stella, tym samym zostawiając nas samych. No.. niezupełnie, do domu weszli Liam i Zayn z pełnymi siatkami zakupów.
-Jestem z was dumny, w końcu kupiliście dość zakupów. Zawsze braliście za mało –ni stąd ni z owąd pojawił się Niall.
-Wiedzieliśmy, że dziś wracasz, trzeba był zakupić trochę asortymentu – powiedział Zayn.
Gdy wszyscy w końcu spięli dupy zrobiliśmy sobie nasz wieczór filmowy. Na początku Harry zaserwował horror, który jak na moje nie był horrorem, bo więcej przeziewałam niż siedziałam stulona pod kołdrą. Film nie przeszkadzał tylko Niallowi i Stelli, którzy siedzieli pod jednym kocem, co chwila karmiąc się chipsami. Następnie włączyliśmy kryminał. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale obudziłam się już w łóżku Lou. By nie budzić chłopaka, leżącego tuż obok mnie, tylko delikatnie się podniosłam i udałam do łazienki. Przewidziałam to, że zostanę tu na noc, więc spakowałam z domu kilka rzeczy. Ubrałam czarne legginsy i białą tunikę. Potem zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół, nie budząc Louisa. Na kanapie w salonie leżał Zayn przytulający się do Liama. Pod stołem zastałam Harrego. Stelli i Nialla nigdzie nie było; jak mniemam są na górze w pokoju Nialla. Udałam się do kuchni w celu uzupełnienia płynów. W lodówce powinna być woda, więc czym prędzej udałam się w jej kierunku.
-Kto ci pozwolił zaglądać do naszej lodówki? –usłyszałam znajomy głos.
-Czyli nie mogę? –zapytałam, odwracając się.
-Za odpowiednią zapłatą owszem – Louis cwaniacko się uśmiechnął i przyciągnął mnie w swoim kierunku. Po chwili poczułam słodki smak jego ust.
-Musicie tak od rana? –zapytał, wchodząc do kuchni Harry.
-Noo –odpowiedziałam, uśmiechając się –zjemy coś?
-Na co masz ochotę? –zapytał Louie.
-HAHAHAHAH! Nie żartuj, chcesz gotować? HAHAHAH! – zaczął wydurniać się Harry.
-Nie, pytam, żeby dowiedzieć się, co ty masz ugotować – uspokoił go Lou, natomiast Harry tylko skarcił nas obu swoim wzrokiem.
-Nie kłóćcie się –zarządziłam – nienawidzę tego!
-No dobra już, przecież Larry Stylinson forever! –uznał Harold.
-No właśnie –skwitowałam i wyciągnęłam upragnioną wodę z lodówki. Hazza i Louis zaczęli przygotowywać jakieś placki na śniadanie, ja natomiast w celu zaczerpnięcia nieco relaksu udałam się do ogrodu, ze względu na piękną pogodę. Położyłam się na leżaku, tuż przy basenie i zamknęłam oczy. Leżałam tak chwilę, czując przyjemne promienie słońca na swojej twarzy. Potem dołączyli chłopcy z wcześniej przygotowanym śniadaniem.
-Oni zazwyczaj tak długo śpią? –zapytałam, wskazując na salon –Przecież już po 11.
-Czasem nawet dłużej, przyzwyczaj się –uśmiechnął się Lou.
-Nie mam zamiaru się przyzwyczajać, ja mieszkam tam –teraz wskazałam na dom obok.
-Do czasu.. –usłyszałam gadającego pod nosem Harrego.
-Co masz na myśli? –uniosłam brwi.
-No chyba nie myślisz, że Louis nie jest w stanie przekonać cię, żebyś z nim mieszkała..
-Harry wiem, że nie chcesz mieszkać ze mną, więc ci tego nie zrobię –uśmiechnęłam się.
-To nie tak –próbował się wykręcić
-Jasne –powiedziałam – wiem, że myślisz, że jak się tu wprowadzę to odbiorę ci chłopców.
-Nie! – cały czas się spierał.
-I że rozwalę Larrego.
-Nie!
-Nie musisz udawać i tak wiem swoje –wstałam – A i jeszcze jedno, nie mam najmniejszego zamiaru zabierać ci przyjaciół. Zrozum, nie jestem wrogiem.
-Nie rozwalisz Larrego? –zapytał z nadzieją w oczach. 
-Jasne, że nie –uśmiechnęłam się i wróciłam do środka. 

* * *
Przepraszam, że tak późno, ale na śmierć zapomniałam, że dziś piątek. Tak to jest w wakacje :) 
Mam nadzieję, że choć trochę się podoba, mi w każdym bądź razie chyba przypadł do gustu :) 
Zapraszam też do czytania I'll look after you : )

1 komentarz:

  1. uhuhuhu zazdrosny Harry mmm *.* xD bardzo fajny rozdział :D http://paczanga.blogspot.com/
    @Dosiek_

    OdpowiedzUsuń