Gdy Danielle
opuściła dom chłopców, postanowiliśmy zrobić sobie mini wieczór filmowy. Liam i
Zayn wybrali się na zakupy, zaopatrzyć się w jakieś napoje, oczywiście po
zarządzeniu Daddy ‘ego bezalkoholowe. Harry siedział w kuchni, przygotowując
niezliczone ilości przekąsek.
-Nie za dużo
tego? –zapytałam, wchodząc do kuchni.
-Niall dziś
wraca, tak? –odpowiedział pytaniem na pytanie.
-No tak. Już
wszystko rozumiem –uśmiechnęłam się.
-Gdzie masz
Louisa?
-Nie wiem.
Siedzi na górze i nie raczył ruszyć dupy, żeby nam pomóc.
-Mała
sprzeczka? –zapytał z uniesionymi brwiami.
-Nie-
wyraźnie zaprzeczyłam.
-I tak ci
nie wierzę –powiedział – zmieńmy temat. Masz może wieści od Stelli i Nialla,
kiedy wrócą?
-Nie wiem,
jest – spojrzałam na zegarek – już 18. Mieli być wieczorem, więc jak mniemam..
-Witaj domu!
–krzyknął Niall.
-Już
przyjechali –dokończyłam –Heeeej! –krzyknęłam i rzuciłam się z objęciami na
Stellę i Nialla.
-Hej –
powiedziała dziewczyna – a ty tutaj? –zapytała zdziwiona.
-Myślałaś,
że siedzę sama w domu? –odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Szczerze to
miałam nadzieję, że jesteś właśnie tu –ciepło się uśmiechnęła –a gdzie macie
resztę?
-Liam i Zayn na zakupach, Louis siedzi na
górze, a Harold bawi się w kucharza.
-Wiecie, ja
pójdę sprawdzić, czy nie przypalił wody w czajniku, porozmawiajcie sobie –
Niall, powiedział, po czym zniknął za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
-Jak było?
–zapytałam.
-Cudownie –
Stella tylko się uśmiechnęła.
-Hej Stel
–powiedział schodzący po schodach Lou.
-Znudziło ci
się siedzenie na kanapie? –zapytałam.
-Lekko
–odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
-Wiecie ja
pójdę sprawdzić, co dzieje się w kuchni – uznała Stella, tym samym zostawiając
nas samych. No.. niezupełnie, do domu weszli Liam i Zayn z pełnymi siatkami
zakupów.
-Jestem z
was dumny, w końcu kupiliście dość zakupów. Zawsze braliście za mało –ni stąd
ni z owąd pojawił się Niall.
-Wiedzieliśmy,
że dziś wracasz, trzeba był zakupić trochę asortymentu – powiedział Zayn.
Gdy wszyscy
w końcu spięli dupy zrobiliśmy sobie nasz wieczór filmowy. Na początku Harry
zaserwował horror, który jak na moje nie był horrorem, bo więcej przeziewałam
niż siedziałam stulona pod kołdrą. Film nie przeszkadzał tylko Niallowi i
Stelli, którzy siedzieli pod jednym kocem, co chwila karmiąc się chipsami. Następnie
włączyliśmy kryminał. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale obudziłam się już w
łóżku Lou. By nie budzić chłopaka, leżącego tuż obok mnie, tylko delikatnie się
podniosłam i udałam do łazienki. Przewidziałam to, że zostanę tu na noc, więc
spakowałam z domu kilka rzeczy. Ubrałam czarne legginsy i białą tunikę. Potem
zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół, nie budząc Louisa. Na kanapie w
salonie leżał Zayn przytulający się do Liama. Pod stołem zastałam Harrego.
Stelli i Nialla nigdzie nie było; jak mniemam są na górze w pokoju Nialla. Udałam
się do kuchni w celu uzupełnienia płynów. W lodówce powinna być woda, więc czym
prędzej udałam się w jej kierunku.
-Kto ci
pozwolił zaglądać do naszej lodówki? –usłyszałam znajomy głos.
-Czyli nie
mogę? –zapytałam, odwracając się.
-Za
odpowiednią zapłatą owszem – Louis cwaniacko się uśmiechnął i przyciągnął mnie w
swoim kierunku. Po chwili poczułam słodki smak jego ust.
-Musicie tak
od rana? –zapytał, wchodząc do kuchni Harry.
-Noo –odpowiedziałam,
uśmiechając się –zjemy coś?
-Na co masz
ochotę? –zapytał Louie.
-HAHAHAHAH!
Nie żartuj, chcesz gotować? HAHAHAH! – zaczął wydurniać się Harry.
-Nie, pytam,
żeby dowiedzieć się, co ty masz ugotować – uspokoił go Lou, natomiast Harry
tylko skarcił nas obu swoim wzrokiem.
-Nie kłóćcie
się –zarządziłam – nienawidzę tego!
-No dobra
już, przecież Larry Stylinson forever! –uznał Harold.
-No właśnie
–skwitowałam i wyciągnęłam upragnioną wodę z lodówki. Hazza i Louis zaczęli
przygotowywać jakieś placki na śniadanie, ja natomiast w celu zaczerpnięcia
nieco relaksu udałam się do ogrodu, ze względu na piękną pogodę. Położyłam się
na leżaku, tuż przy basenie i zamknęłam oczy. Leżałam tak chwilę, czując
przyjemne promienie słońca na swojej twarzy. Potem dołączyli chłopcy z
wcześniej przygotowanym śniadaniem.
-Oni
zazwyczaj tak długo śpią? –zapytałam, wskazując na salon –Przecież już po 11.
-Czasem
nawet dłużej, przyzwyczaj się –uśmiechnął się Lou.
-Nie mam
zamiaru się przyzwyczajać, ja mieszkam tam –teraz wskazałam na dom obok.
-Do czasu..
–usłyszałam gadającego pod nosem Harrego.
-Co masz na
myśli? –uniosłam brwi.
-No chyba
nie myślisz, że Louis nie jest w stanie przekonać cię, żebyś z nim mieszkała..
-Harry wiem,
że nie chcesz mieszkać ze mną, więc ci tego nie zrobię –uśmiechnęłam się.
-To nie tak
–próbował się wykręcić
-Jasne
–powiedziałam – wiem, że myślisz, że jak się tu wprowadzę to odbiorę ci
chłopców.
-Nie! – cały
czas się spierał.
-I że
rozwalę Larrego.
-Nie!
-Nie musisz
udawać i tak wiem swoje –wstałam – A i jeszcze jedno, nie mam najmniejszego
zamiaru zabierać ci przyjaciół. Zrozum, nie jestem wrogiem.
-Nie rozwalisz
Larrego? –zapytał z nadzieją w oczach.
-Jasne, że
nie –uśmiechnęłam się i wróciłam do środka.
* * *
Przepraszam, że tak późno, ale na śmierć zapomniałam, że dziś piątek. Tak to jest w wakacje :)
Mam nadzieję, że choć trochę się podoba, mi w każdym bądź razie chyba przypadł do gustu :)
Zapraszam też do czytania I'll look after you : )
uhuhuhu zazdrosny Harry mmm *.* xD bardzo fajny rozdział :D http://paczanga.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń@Dosiek_