poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Część dwudziesta dziewiąta


Moja najspokojniejsza w całym życiu kąpiel dobiegła końca po półtorej godzinie. Wtedy to wyszłam z wanny, udając się do pokoju. Na moim telefonie widniało 5 nieodebranych połączeń od Lou i jedno od Stelli. Były sprzed chwili, więc postanowiłam oddzwonić. Nie zdążyłam nawet wybrać numeru do żadnego z nich, bo ktoś zapukał do moich drzwi. Gdy tylko je otworzyłam, ubrana w słodką piżamkę z jednorożcem, zobaczyłam Louisa, Stellę i Harrego.
-A wy co przepraszam? –zapytałam dziwiąc się, ze przyszli tak liczną grupą.
-Mogła byś łaskawie odbierać telefon bo ci tutaj –Harry wskazał na Stellę lewą ręką i na Lou prawą – odchodzą od zmysłów?
-Siedziałam w wannie, czy wy moglibyście na serio nie pilnować mnie na każdym kroku? To już jest paranoja, nie mogę się najnormalniej w świecie wykąpać? Nie słyszałam telefonu, przepraszam – wydarłam się, bo wydawało mi się, że to trochę nienormalne z ich strony…
-A jakby coś ci się stało? –zaczęła Stella.
-Co miało mi się stać? Ja rozumiem, że wypadek i że jesteś teraz przewrażliwiona na punkcie wszystkiego, ale daj sobie już spokój. Nie możesz się tak zachowywać do końca życia. Zrozum to – chyba ją to zabolało bo nie odpowiedziała nic, tylko ze łzami w oczach odwróciła się i pobiegła w stronę domu chłopców –Stella –próbowałam za nią wołać już dużo spokojniejszym głosem ale nic to nie dało…
-Nie powinnaś tego mówić. –skwitował mnie Harry i poszedł za Stellą.
-Cholera! –wydarłam się i skierowałam do salonu z ciągle nasilającym się płaczem. Louis szedł za mną, bo dało się słyszeć jego kroki. Położyłam się na sofie i zaczęłam ryczeć jeszcze mocniej. Po jakiś dwóch minutach, gdy nieco się uspokoiłam zapytałam:
-Po co nadal tu stoisz? Idź do nich, pogadajcie jaka to jestem zła…
-Nawet tak nie żartuj –odpowiedział i usiadł koło mnie –ale fakt, mogłaś się trochę uspokoić. Wiesz, że nie tylko Stella się o ciebie martwiła. Gdybyś odebrała ten telefon, na pewno nie byłoby tej całej sytuacji...
-Jak miałam odebrać ten cholerny telefon skoro siedziałam w wannie? Rozumiem, że się martwicie, ale dajcie sobie na wstrzymanie. Nie mam pięciu lat i umiem się sama sobą zająć.
-Dobra. Skoro tak to idź się sobą zajmować! –krzyknął i tak samo szybko opuścił mój dom. Nagle poczułam ukłucie w brzuchu. Jakby coś złego się stało. Tak, właściwie to się stało. Jak mogłam coś takiego im powiedzieć, przecież to są w tej chwili dwie najważniejsze w moim życiu osoby, a ja wylatuję do nich z takim tekstem. Pewnie gdybym była na ich miejscu też bym się denerwowała…

Z samego rana zjawiła się Stella, pakując swoje rzeczy i wyprowadzając do Nialla. Tak więc oficjalnie mieszkam sama, z czego ani trochę nie mam zamiaru się cieszyć. Żadne z mieszkających obok osób nie chce ze mną gadać (no oprócz Liama), czemu się wcale nie dziwię. Do Louisa próbowałam dodzwonić się przez całą noc, niestety bez skutku. Pewnie po kilku pierwszych razach wyłączył telefon. Nic nie mogłam innego zrobić. Siedziałam zalana łzami w mojej piżamie na łóżku, pisząc coś na kartce. Po całym dniu tego pisania powstało coś, co mogłabym nazwać piosenką. Oczywiście chciałabym pokazać ją moim przyjaciołom jeśli mogę jeszcze ich tak nazwać, ale większość z nich nie chce ze mną gadać. Po kilku minutach w mojej głowie narodził się pewien plan. Potrzebowałam tylko pomocy Liama...
-Cześć, potrzebuję twojej pomocy… – zadzwoniłam do niego, błagając Boga, by mi pomógł.
-Hej, mów co potrzebujesz.
-Dasz radę wyciągnąć całą czwórkę z domu?
-Jakoś muszę dać radę tylko mi powiedz, co zamierzasz.
-Przekonasz się na miejscu. Tylko proszę, obiecaj, że jakoś ich tam przyprowadzisz…
-Jasne, tylko powiedz gdzie.
-W parku koło szkoły, tuż przy fontannie. Tam na placu, koło pomnika…
-Jasne, miejsce naszego pierwszego występu p…
-Tak Liam, dokładnie. Mogę na ciebie liczyć?
-Jasne, będziemy tam.
-Dziękuję…

Natychmiast podniosłam się z łóżka i poszłam ogarnąć do łazienki. Nie chciałam wyglądać jak jedna z tapeciar, które mam ostatnio okazję często widywać, więc jeśli chodzi o makijaż, to tylko przypudrowałam twarz, aby się nie świeciła. Mój strój także ograniczyłam do minimum, sukienka w kwiaty to jedyna rzecz, jakiej mi teraz potrzeba… 

Wyjechałam z domu samochodem, udając się na miejsce 15 minut przed czasem. Stanęłam na środku placu, dokładnie w tym samym miejscu, w którym chłopcy po raz pierwszy występowali po X Factor. Miałam ze sobą tylko gitarę. Nagle nadjechał samochód Harrego, już wtedy wiedziałam, że Liam wywiązał się ze swojej obietnicy... Gdy zauważyłam chłopców wysiadających z samochodu oraz towarzyszącą im Stellę, zaczęłam śpiewać:


Widziałam, że gapiło się na mnie pełno przechodniów, ale jakoś mnie to nie obchodziło, gdyż liczyło się tylko to, że oni, ci których cały czas potrzebuję, nie odwrócili się i nie odeszli. Wysłuchali całej piosenki, cały czas patrząc mi w oczy.
-Przepraszam –jedyne, co z siebie wydusiłam, kiedy skończyłam śpiewać.
-Chodź tu –powiedziała Stella i zaraz podeszła, by mnie przytulić. Kiedy skończyłyśmy się tulić, tylko spojrzałam na Lou, który chyba cały czas był na mnie zły. Patrzyłam na niego z nadzieją, że zaraz do mnie podejdzie i przytuli tak samo mocno jak Stella. On natomiast był tak poważny, jak nigdy wcześniej. Nie wiedziałam, czy mam uciekać, bo chce mnie zabić, czy zostać, żeby poczekać na wyrok. 

* * * 
Piosenka - Everbody Hurts 
Mam nadzieję, że wszystkim się podoba. Tak jak już mówiłam, może uda mi się dodać następny jeszcze w tym tygodniu... Jeśli nie, to na pewno możecie się tak owego spodziewać w poniedziałek :) 
Tyle ode mnie, do później :) 

Linki:
@proveyouloveme - twitter 

1 komentarz:

  1. jacie *___* masz talent tylko tyle powiem *__* http://paczanga.blogspot.com/
    @Dosiek_

    OdpowiedzUsuń