czwartek, 9 sierpnia 2012

Część dwudziesta piąta


-Nie, tu Niall.
-Niall, co się dzieje? Wszystko w porządku?
-Ze mną i Harrym tak, nie wiem, gdzie reszta.
-Jak to? Przecież siedzieliście obok siebie.
-Nie wiem stary, słyszałem tylko wielki huk, potem poleciałem nawet nie wiem, w którą stronę. Straciłem Stellę z oczu i siedzę tu teraz, rozumiesz? Mogłem być na jej miejscu-słyszeliśmy jak zaczyna szlochać –nie wybaczę sobie jeśli ona nie żyje, rozumiesz? Niall, będzie dobrze –usłyszeliśmy Stylesa –przepraszam, czy państwo są krewnymi bądź znajomymi Stelli Smith bądź Danielle Peazer? –prawdopodobnie podszedł do nich jakiś koleś – tak! Co z nimi? –wydarł się Horan –Oby dwie zostały przewiezione do szpitala St. Patrick (dop. aut. nie znam szpitali w Hiszpanii, więc powiedzmy, że będzie taki), ale więcej musicie się panowie tam dowiedzieć. Nie wiem, w jakim są stanie. Oczywiście –odpowiedzieli chłopcy –nie wie pan może co z Zaynem Malikiem, bądź Liamem Paynem? –zapytał Harry –pan Payne, z tego, co mi wiadomo jechał do szpitala, jako chłopak panny Peazer. Natomiast jeśli chodzi o pana Malika... nie mam dobrych wieści. Niech pan tego nie mówi –powiedział Harry –jest w tym samym szpitalu, gdzie dziewczęta, natomiast jego stan jest krytyczny. –w tym momencie coś rozłączyło rozmowę. Potem nie mogliśmy już dodzwonić się do żadnego z chłopaków.
-Co teraz? –zapytałam.
-Jak to co, lecimy do nich. Przecież nie będziemy bezczynnie siedzieć, nie?
-Zarezerwowaliśmy lot dopiero pojutrze.
-No to polecimy prywatnym samolotem. Przecież nie będziemy oglądać wiadomości o naszych przyjaciołach w telewizji, tak?
-Jeśli możemy lecieć, no to lecimy.

Louisowi szybko udało się załatwić dla nas lot. Siedziałam w tym samolocie, cały czas tuląc się do mojego chłopaka i modląc by cały ten wypadek nie był prawdą. Mieliśmy przeżyć najlepsze wakacje w życiu, a tym czasem ktoś z naszej paczki może nawet nie doczekać się ich prawdziwego rozpoczęcia. Po 23 byliśmy już w Barcelonie, szukając szpitala St. Patrick. W końcu po pół godzinie bezsensownego stania w korkach, dostaliśmy się do poszukiwanego miejsca. W recepcji dowiedzieliśmy się, że zarówno Zayn, jak i dziewczyny, dzielą to samo piętro. Udaliśmy się we wskazane miejsce. Na korytarzu zauważyliśmy tylko Nialla.
-Niall? –zaczęłam biec –gdzie Stella?
-Leży tam –kiwnął głową, cały czas patrząc na leżącą za wielką szybą Stellę.
-Ale nic jej nie jest, tak? –pytałam, by się upewnić.
-Lekarze musieli wprowadzić ją w śpiączkę, mówią że dzisiejsza noc o wszystkim zadecyduje. –słyszałam jego trzęsący się głos dlatego nic nie powiedziałam tylko przytuliłam go. Horan nawet się nie ruszył. Nie odwzajemnił mojego uścisku. Wcale mnie to nie zdziwiło, Niall ruszy się dopiero wtedy, gdy Stella się obudzi. 
Potem postanowiłam znaleźć Danielle i Zayna, więc poprosiłam Lou, aby został z Niallem. Z moich dotychczasowych informacji wynikało, że wszyscy leżą w sąsiednich pokojach. Faktycznie, po kilkunastu sekundach ujrzałam Liama, siedzącego przy łóżku brunetki.
-Jak dobrze cię widzieć – powiedziałam, gdy tylko go zobaczyłam. Liam od razu do mnie podszedł i przytulił – co z nią? –zapytałam, chcąc dowiedzieć się więcej.
-W porządku, jest tylko trochę poobijana. Gorzej z Zaynem... –widziałam jego smutną minę.
-Gdzie on właściwie jest?
-W pokoju obok, ale nawet nie myśl, żeby tam iść. Nie wpuszczą cię.
-Domyślam się. Co mówią lekarze? –zapytałam zaniepokojona.
-Na razie nic. Próbują go ustabilizować, ale jak na razie nie mogą zrobić nic więcej. Jak w przypadku Stelli, dzisiejsza noc o wszystkim zadecyduje.
-Mogliśmy lecieć wszyscy pojutrze... Czemu akurat wam trafił się ten cholerny samolot? –zaczęłam płakać.
-Będzie dobrze –Liam mnie przytulił – musi być dobrze.
-Jasne –odpowiedziałam sama w to nie wierząc – pójdę poszukać Harrego – odkleiłam się od niego i wyszłam z sali. Nie patrzyłam nawet na prawo, bo wiedziałam, że zobaczę zamartwiającego się Horana. Widok smutnego Nialla to zdecydowanie najgorsza rzecz na świecie. To on zawsze potrafi śmiać się z najmniej śmiesznej rzeczy i zaraża tym innych wokół. A teraz wygląda jakby cząstka wewnątrz niego umarła. Stella musi wyzdrowieć, bo nie zniosę tego widoku to końca moich dni. Spojrzałam więc na lewo. Moim oczom ukazał się Loczek, idący w moją stronę. Bez żadnego, nawet najmniejszego słowa wtulił się we mnie, jak gdyby w tym momencie to była jedyna rzecz, jakiej potrzebuje. Postanowiłam nie zadawać jakichkolwiek pytań tylko odwzajemnić jego uścisk. Gdy Harry nieco się ‘uspokoił’, wróciliśmy do Louisa i Nialla, gdzie razem usiedliśmy w nie bardzo przyjemnym korytarzu szpitalnym.

Obudził mnie głośny pisk którejś ze szpitalnych maszyn. Nie pikała ona jak zwykle tym samym rytmem, lecz dużo szybciej. Już w tym momencie uniosłam moją głowę, która aktualnie znajdowała się na kolanach Louisa. Dowiedziałam się, że owy pisk dochodzi z sali, w której leży Zayn…


2 komentarze:

  1. Mam nadzieję , że nic mu nie jest !!
    Dawaj kolejny ! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. o Boże.! Proszę niech Zayn przeżyje . Genialny rodział, czekam na kolejny ...

    OdpowiedzUsuń