wtorek, 28 sierpnia 2012

Część trzydziesta


W końcu po kilkunastu, wiecznie ciągnących się sekundach patrzenia się na siebie, Louie uśmiechnął się i podszedł do mnie. Ścisnął jeszcze bardziej niż Stella, po czym pocałował.
-No to pierwszą małżeńską kłótnię chyba macie za sobą! –krzyknął Harold.
-Tak,widocznie, –uśmiechnęłam się, podchodząc do reszty, wtulona w Louisa –idziemy gdzieś? –zaproponowałam.
-No jakiśobiad by się przydał. – usłyszeliśmy pewnie głodnego już Horanka.
-Idźmy do Patio, co? –zaproponował Liam.
-Yhym, mam ochotę na pizzę. –stwierdził Niall, chociaż moim zdaniem i tak zjadłby cokolwiek byśmy mu zaproponowali. Wszyscy zgodzili się na pizzę, więc wsiedliśmy w samochody (dop. aut. liczba mnoga, ponieważ oboje Rose i Harry przyjechali samochodami) i czym prędzej udaliśmy się do Patio. Za namową Nialla zamówiliśmy aż trzy pizze, były to: hawajska z ananasem, z kebabem oraz najzwyklejsza margheritta. Siedzieliśmy w restauracji do 18, sama nie wiem, jak ten czas leciał. Potem postanowiliśmy wrócić do domu. Właściwie to Stella się wyprowadziła, ale skoro się pogodziliśmy to chyba z powrotem się wprowadza, nie? Dla mnie nadal nie było to jasne, więc zapytałam, gdy tylko wysiedliśmy z samochodu:
-Ale ty wracasz do domu, nie?
-Amm, nie wiem? –odpowiedziała w zasadzie pytaniem na pytanie…
-Jak to nie wiesz? –zrobiłam się coraz poważniejsza.
-Żartowałam głupolu, chciałam zobaczyć twoją minę –szturchnęła mnie i ruszyła w stronę domu chłopców –a teraz chodź, zabierzemy moje rzeczy.
-Już idę, ai nie mów do mnie głupolu! –zażartowałam i ruszyłam za nią.
Zabrałyśmy rzeczy Stelli i zaniosłyśmy jej do naszego wciąż wspólnego domu. Żaden zchłopców nam nie pomógł, bo w sumie takowej pomocy nie potrzebowałyśmy. Rozpakowałyśmy razem ubrania Stelli i zeszłyśmy na dół w celu odbycia małegowieczoru filmowego. Podczas oglądania jednej z części ‘’Zmierzchu’’, ktoś bezczelnie nam przerwał.
-Otworzysz?–usłyszałam pytanie, gdy tylko zadzwonił dzwonek.
-Jasne–odpowiedziałam zrezygnowana i podniosłam zad z kanapy. Kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam całą czwórkę z browarami i czymś jeszcze mocniejszym w rękach. Sama się zdziwiłam, że Daddy na to pozwolił –co wy tutaj robicie? –zapytałam, gdyzaczęli sami z siebie przekraczać próg naszego domu.
-Impreza!–wydarł się już narąbany Harold.
-I ty na to pozwalasz? –zwróciłam się do stojącego naprzeciw Liama.
-O ile nie dzieje się to w naszym domu…
-No chyba chory jesteś. I ma się to dziać tutaj? –zapytałam, unosząc brwi.
-A masz coś przeciwko? –odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Wiedz tylko, że ja sprzątać nie będę.
-O to sięnie martw, Harry został powiadomiony, że to posprząta. Był wtedy tylko pijany,więc zgodziłby się na wszystko…
-Taa, uspokoiłam się. –powiedziałam z sarkazmem, udając się do salonu, gdzie już odbywało się PARTY HARD. Harold tańczył na stole swój słynny cziken dens, Lou popijał w kącie jakiegoś browara, Niall miział się gdzieś ze Stellą, a Liam grzecznie oglądał Toy Story…
-Będziesz tutaj tak siedział? –zapytałam, podchodząc do Louisa.
-Tak, no chyba że chcesz mnie gdzieś zabrać –poruszył cwaniacko brwiami.
-Ewentualnie na izbę wytrzeźwień –odpowiedziałam.
-Nie przesadzaj nie jestem pijany. –wstał, udowadniając, że sam trzyma się na nogach.
-Wiem, –uśmiechnęłam się i chwyciłam go za rękę –idziesz ze mną na spacer?
-Już po 22, serio chcesz na spacer?
-No właśnie dlatego zapytałam ciebie. Mam nadzieję, że jak ze mną pójdziesz to nic mi się nie stanie –zrobiłam maślane oczka, prosząc, by się zgodził.
-W takim razie chodź –objął mnie ramieniem i udaliśmy się w stronę wyjścia, rzucając tylko krótkie ‘wychodzimy’ do jedynego w towarzystwie trzeźwego Liama. 




**
Jest internet jest impreza. Dodaje jak najszybciej z telefonu, póki mam okazje...
Nie bede sie rozpisywać bo zbytnio mi sie nie chce, ale poproszę tylko o komentarz na dole :)

1 komentarz:

  1. jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee pogodzili się ! :D chyba za mocno przeżywam Twoje opowiadania ale whatever xD coś się ciekawego wydarzy na spacerze? :D czekam na kolejny :D http://paczanga.blogspot.com/
    @Dosiek_

    OdpowiedzUsuń